Want to create interactive content? It’s easy in Genially!

Get started free

PAN OD PRZYRODY

Anna Czaja

Created on October 10, 2023

Start designing with a free template

Discover more than 1500 professional designs like these:

Transcript

ZBIGNIEW HERBERT

PAN OD PRZYRODY

Z TOMU : Hermes, pies i gwiazda, 1957

ZBIGNIEW HERBERT

1924 -1998

KILKA SŁÓW O SOBIE SAMYM

Every ear on March 3rd we celebrate World Wildlife Day, but do you know everything that that phrase encompasses?

  • kim jest podmiot liryczny wiersza?

co nim wiemy?

PAN OD PRZYRODY

w drugim roku wojnyzabili pana od przyrodyłobuzy od historiijeśli poszedł do nieba -może chodzi terazna długich promieniachodzianych w szare pończochyz ogromną siatkąi zieloną skrzynkąwesoło dyndającą z tyłuale jeśli nie poszedł do góry -kiedy na leśnej ścieżcespotykam żuka który gramoli sięna kopiec piaskupodchodzęszastam nogamii mówię:-dzień dobry panie profesorzepozwoli pan że mu pomogęprzenoszę go delikatniei długo za nim patrzęaż giniew ciemnym pokoju profesorskimna końcu korytarza liści.

on nas wprowadziłprzez złoty binokularw intymne życienaszego pradziadkapantofelkaon przyniósłciemne ziarnoi powiedział: sporyszz jego namowyw dziesiątym roku życiazostałem ojcemgdy po napiętym oczekiwaniuz kasztana zanurzonego w wodzieukazał się żółty kiełeki wszystko rozśpiewało sięwokoło

Nie mogę przypomnieć sobiejego twarzystawał wysoko nade mnąna długich rozstawionych nogachwidziałemzłoty łańcuszekpopielaty surduti chudą szyjędo której przyszpilony byłnieżywy krawaton pierwszy pokazał namnogę zdechłej żabyktóra dotykana igłą gwałtowniesię kurczy

Elementy rzeczywistości

  • co można powiedzieć o CZASIE w wierszu?
  • kim są łobuzy od historii

+info

jeśli

jeśli poszedł do nieba-

ale jeśli nie poszedł do góry-

A na leśnej ścieżce spotykam

Długo patrzę aż ginie w ciemnym pokoju profesorskim na końcu korytarza liści

PAN OD PRZYRODY

w drugim roku wojnyzabili pana od przyrodyłobuzy od historiijeśli poszedł do nieba -może chodzi terazna długich promieniachodzianych w szare pończochyz ogromną siatkąi zieloną skrzynkąwesoło dyndającą z tyłuale jeśli nie poszedł do góry -kiedy na leśnej ścieżcespotykam żuka który gramoli sięna kopiec piaskupodchodzęszastam nogamii mówię:-dzień dobry panie profesorzepozwoli pan że mu pomogęprzenoszę go delikatniei długo za nim patrzęaż giniew ciemnym pokoju profesorskimna końcu korytarza liści.

on nas wprowadziłprzez złoty binokularw intymne życienaszego pradziadkapantofelkaon przyniósłciemne ziarnoi powiedział: sporyszz jego namowyw dziesiątym roku życiazostałem ojcemgdy po napiętym oczekiwaniuz kasztana zanurzonego w wodzieukazał się żółty kiełeki wszystko rozśpiewało sięwokoło

Nie mogę przypomnieć sobiejego twarzystawał wysoko nade mnąna długich rozstawionych nogachwidziałemzłoty łańcuszekpopielaty surduti chudą szyjędo której przyszpilony byłnieżywy krawaton pierwszy pokazał namnogę zdechłej żabyktóra dotykana igłą gwałtowniesię kurczy

interpretacja

DZIĘKUJĘ!