Want to create interactive content? It’s easy in Genially!

Get started free

Copy - Romantyczność jako klucz do epoki

Anna Czaja

Created on May 9, 2022

Start designing with a free template

Discover more than 1500 professional designs like these:

Transcript

Rok Romantyzmu Polskiego

200 lat temu w Wilnie ukazały się Ballady i romanse Adama Mickiewicza, zawarte w tomiku poetyckim, który wyznaczył początek polskiego romantyzmu.

Umarłeś, tak, dwa lata! Weź mię, ja umrę przy tobie, Nie lubię świata. Źle mnie w złych ludzi tłumie: Płaczę, a oni szydzą; Mówię, nikt nie rozumie: Widzę, oni nie widzą! Śród dnia przyjdź kiedy… To może we śnie? Nie, nie… trzymam ciebie w ręku, Gdzie znikasz, gdzie mój Jasieńku? Jeszcze wcześnie, jeszcze wcześnie! Mój Boże! kur się odzywa, Zorza błyska w okienku. Gdzie znikłeś! ach! stój Jasieńku! Ja nieszczęśliwa!” — Tak się dziewczyna z kochankiem pieści, Bieży za nim, krzyczy, pada; Na ten upadek, na krzyk boleści, Skupia się ludzi gromada. „Mówcie pacierze! — krzyczy prostota — Tu jego dusza być musi. Jasio być musi przy swej Karusi, On ją kochał za żywota!”

Romantyczność

Słuchaj dzieweczko! — Ona nie słucha. — To dzień biały! to miasteczko! Przy tobie nie ma żywego ducha, Co tam wkoło siebie chwytasz? Kogo wołasz, z kim się witasz? — Ona nie słucha. — To jak martwa opoka Nie zwróci w stronę oka, To strzela wkoło oczyma, To się łzami zaleje, Coś niby chwyta, coś niby trzyma, Rozpłacze się i zaśmieje. — „Tyżeś to w nocy? to ty Jasieńku! Ach! i po śmierci kocha! Tutaj, tutaj, pomaleńku, Czasem usłyszy macocha!… Niech sobie słyszy… już nie ma ciebie. I sam ty biały jak chusta, Zimny… jakie zimne dłonie! Tutaj połóż, tu na łonie, Przyciśnij mnie, do ust usta!… Ach, jak tam zimno musi być w grobie!

Świtezianka

Chateczka moja stąd niedalekaPośrodku gęstej leszczyny; Jest tam dostatkiem owoców, mleka, Jest tam dostatkiem źwierzyny”. — „Stój, stój, odpowie, hardy młokosie, Pomnę, co ojciec rzekł stary; Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie, A w sercu lisie zamiary. Więcej się waszej obłudy boję, Niż w zmienne ufam zapały; Możebym prośby przyjęła twoje: Ale czy będziesz mnie stały?” —(...)

Jakiż to chłopiec piękny i młody? Jaka to obok dziewica? Brzegami sinej Świtezi wody Idą przy świetle księżyca. Ona mu z kosza daje maliny, A on jej kwiatki do wianka; Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny, Pewnie to jego kochanka. Każdą noc prawie, o jednej porze, Pod tym się widzą modrzewiem. Młody jest strzelcem w tutejszym borze; Kto jest dziewczyna? ja nie wiem (...).

"Pójdźcie, o dziatki, pójdźcie wszystkie razem Za miasto, pod słup na wzgórek, Tam przed cudownym klęknijcie obrazem, .

POWRÓT TATY

analiza

Pobożnie zmówcie paciórek. Tato nie wraca; ranki i wieczory We łzach go czekam i trwodze; Rozlały rzeki, pełne zwierza bory I pełno zbójców na drodze". Słysząc to dziatki biegą wszystkie razem,

dziewczyna

Euismod tincidunt ut laoreet dolore magna aliquam erat volutpat. Ut wisi enim ad minim veniam, quis nostrud exerci tation ullamcorper suscipit lobortis nisl ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis autem vel eum iriure .

Za miasto, pod słup na wzgórek, Tam przed cudownym klękają obrazem I zaczynają paciórek. Całują ziemię, potem: "W imię Ojca, Syna i Ducha świętego, Bądź pochwalona, przenajświętsza Trójca, Teraz i czasu wszelkiego". (...)

Świteź

Ktokolwiek będziesz w Nowogródzkiej stronie, Do Płużyn ciemnego boru Wjechawszy, pomnij zatrzymać twe konie, By się przypatrzyć jezioru. Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona, W wielkiego kształcie obwodu, Gęstą po bokach puszczą oczerniona, A gładka jak szyba lodu.

Jeżeli nocną przybliżysz się dobą I zwrócisz ku wodom lice: Gwiazdy nad tobą i gwiazdy pod tobą I dwa obaczysz księżyce. Niepewny, czyli szklanna spod twej stopy Pod niebo idzie równina, Czyli też niebo swoje szklanne stropy Aż do nóg twoich ugina; Gdy oko brzegów przeciwnych nie sięga, Dna nie odróżnia od szczytu: Zdajesz się wisieć w środku niebokręga, W jakiejś otchłani błękitu. (...)

Zbrodnia to niesłychana, Pani zabija pana. Zabiwszy grzebie w gaju, Na łączce przy ruczaju, Grób liliją zasiewa, Zasiewając tak śpiewa: «Rośnij kwiecie wysoko, Jak pan leży głęboko; Jak pan leży głęboko, Tak ty rośnij wysoko». Potem cała skrwawiona, Męża zbójczyni żona, Bieży przez łąki, przez knieje, I górą, i dołem, i górą. Zmrok pada, wietrzyk wieje; Ciemno, wietrzno, ponuro.

Lilie

Wrona gdzieniegdzie kracze, I puchają puchacze. Bieży w dół do strumyka, Gdzie stary rośnie buk, Do chatki pustelnika Stuk stuk, stuk stuk! «Kto tam?» Spadła zapora, Wychodzi starzec, świeci; Pani na kształt upiora Z krzykiem do chatki leci. Ha! ha! zsiniałe usta, Oczy przewraca w słup, Drżąca, zbladła jak chusta: «Ha! mąż, ha! trup!» (...)