HISTORY PRESENTATION III
wiktoria Frąk
Created on March 29, 2022
More creations to inspire you
INTERNATIONAL EVENTS
Presentation
THE EUKARYOTIC CELL WITH REVIEW
Presentation
INTRO INNOVATE
Presentation
FALL ZINE 2018
Presentation
BRANCHES OF U.S. GOVERNMENT
Presentation
QUOTE OF THE WEEK ACTIVITY - 10 WEEKS
Presentation
MASTER'S THESIS ENGLISH
Presentation
Transcript
Fragment dedykacji w jednej ze swych książek dla Pani Teresy Kani (Maj) – absolwentki VLO w latach 1972-1976
„Trzeba rozdrapywać rany przeszłości , aby nie zabliźniły się błoną podłości.”- Maria Michalczyk
,,Trzy miłości '' Wspomnienie o ś.p. Marii Michalczyk -Teresa Kania (Maj) Urodziła się 18.VII.1913r w Daleszycach k. Kielc. Zapewne niewielu uczniów a może i nauczycieli wiedziało, że w czasie II Wojny Światowej była żołnierzem AK o pseudonimie Wyrwicz i Doliński i kierownikiem wojskowego wywiadu. Bez reszty oddana sprawie walki z okupantem niemieckim. Ukończyła matematykę na Uniwersytecie Warszawskim i była nauczycielem tajnego nauczania w czasie okupacji a po wojnie wychowawcą wielu pokoleń młodzieży szkół średnich w Bielsku-Białej i w V LO im. Ks. Piotra Ściegiennego w Kielcach.
Maria Michalczyk
18.VII.1913r. - 9.IV.1989 r.
Dopiero po piętnastu latach, gdy w Bielsku zamordowano Jej brata zdecydowała o powrocie do Kielc. I znów nie było dla Niej pracy w szkolnictwie. Dopiero po pięciu miesiącach otrzymała ją w V LO bez możliwości prowadzenia wychowawstwa. Szkoła była bardzo odległa od miejsca zamieszkania, mimo to pracowała tu aż do emerytury. Podobnie jak w Bielsku młodzież okazywała Jej wiele sympatii, szacunku i uznania. I chociaż nie miała wychowawstwa znalazła się klasa, która podbiła Jej serce. Była to klasa świetnie zorganizowana, umiejąca połączyć pracę szkolną z godziwą rozrywką ku zadowoleniu rodziców i ich samych..
Po wojnie nie znalazła pracy w żadnej szkole w Kielcach ani dziennej, ani wieczorowej. Kuratorium Oświaty orzekło że się do takiej pracy nie nadaje! Jednocześnie zaczęły się aresztowania, których cudem uniknęła. Pracę znalazła dopiero w Bielsku-Białej, gdzie uczyła matematyki w kilku szkołach średnich. Cieszyła się z tego bardzo, gdyż na utrzymaniu miała całą rodzinę. Na wakacje przyjeżdżała do ukochanych Daleszyc i Kielc, a wracając do Bielska zabierała ze sobą jakieś biedne dzieci umożliwiając im zdobycie wykształcenia i dając im opiekę.
To z nimi w 1972r zorganizowała zespół śpiewaczy, który w ciągu jednego roku, i to przed maturą dał dziewiętnaście występów w Kielcach i okolicy wzruszając słuchaczy do łez. Wykorzystała w nim wiersze i pieśni patriotyczne ze wszystkich frontów II Wojny Światowej. Jeden z uczniów Romek Czarny tak pisze: ,,I znów oklaski po występie i serdeczne gorące podziękowania dla Pani Profesorki. Wtedy uświadomiłem sobie coś, co właściwie było od samego początku, że liczy się przede wszystkim ta starsza kobieta -w latach wojny as wywiadu AK- skromna, cicha i jakże kochana nasza Psorka- pani Maria Michalczyk. To Ona mówiła, że jest jeszcze dobra młodzież, to Ona zna nasze kłopoty i niepowodzenia, to Ona wie o nas prawie wszystko, to Ją podziwiamy i szanujemy. To Jej wysłaliśmy z ostatniej wycieczki 38 kartek z pozdro- wieniami, bo nasza klasa liczyła właśnie tyle osób. To Ona broniła nas zawsze i wszędzie.
W rozmowie z Barbarą Wachowicz powiedziała, że ma trzy miłości: Polskę, młodzież i matematykę. Matematyka wytycza przyszłość- takie hasło wisiało na ścianie pracowni matematycznej. Na pytanie dlaczego? odpowiadała, że matematyka nigdy nie kłamie. Była człowiekiem niezwykle szlachetnym o wielkim poczuciu sprawiedliwości i odpowiedzialności. Skromna i odważna, niejednokrotnie płaciła wysoką cenę za angażowanie się w obronie prawdy.Jest autorką trzech niezwykle ciekawych książek z czasów II Wojny Światowej: Gdy każdy dzień był walką, Diabeł Piątej Kolumny i Egzamin z życia.
Teresa Kania ( Maj)
-Zofia Korzeńska - Na daleszyckim cmentarzu Pamięci Marii Michalczyk i Jej Współbohaterom Maria Michalczyk zmarła 9 kwietnia 1989r. Została pochowana na cmentarzu w Daleszycach.
,,Z piętnem bandyci od jednych i od drugich wrogów nadanym Ścigani byli za swe bohaterstwo, choć wojna minęła Wszystko oddali dla Polski, a Polska wciąż nie taka Marzyli, by była wolna, dostatnia i praworządna by każdy w niej chleb i dach i szczęście znalazł''
W swojej książce wpisała nam taką dedykację: Trzeba rozdrapywać rany przeszłości, aby nie zabliżniły się błoną podłości. Ku przestrodze, abyśmy pamiętali, jak bardzo wolności strzec należy.
Moja ciocia ,,bandytka''
-Tomasz Kania,Londyn,2016 Moja ciocia, Maria Michalczyk, urodziła się 18 lipca 1913r. w Daleszycach pod Kielcami w biednej, wielodzietnej rodzinie. Pierwsze spotkanie z Polską jakie zapamiętała z dziecięcych lat to świętowanie zakończenia wojny z bolszewikami. Od najmłodszych lat wrażliwa na cierpienie innych, odwiedzała dom starców – najczęściej tzw. „Kulawą Panią”, do której wszyscy odnosili się z wielkim szacunkiem. Ciekawość swoją zaspokoiła, gdy pewnego razu „Kulawa Pani” opowiedziała Jej o swoim udziale w Powstaniu Styczniowym, gdzie była łączniczką do czasu, aż została ciężko ranna.
Wielkim przeżyciem dla młodziutkiej Marii był przyjazd do Kielc marszałka Józefa Piłsudskiego w 1926r. Odzyskanie niepodległości, wydarzenia następnych lat oraz klimat domu rodzinnego, wyrobiły w Niej wielką miłość i poczucie obowiązku wobec Ojczyzny. W 1934 roku rozpoczęła studia matematyczne w Warszawie utrzymując się tylko z udzielania korepetycji. Mieszkała w strasznych warunkach, często chorując i walcząc o to, aby się utrzymać. Nie była jednak osamotniona. Spotkała się z życzliwością koleżanek a braterską atmosferę stwarzali również profesorowie. W takiej atmosferze nastał rok 1939.
Październik 1939 roku. Niemcy rozkwaterowali się w Daleszycach i wszędzie ich pełno. Dwie małe siostry Marii, siedmioletnia Cecylia i czteroletnia Hania, siedziały przed domem na dużym kamieniu. Ulicą szła powolnym krokiem grupa Niemców. Dziewczynki, choć przyzwyczajone już do ich widoku, nie chciały się z nimi spotkać, jednak jeden z nich podszedł do skulonych małych postaci, wyciągnął z kieszeni torebkę i zaczął je częstować – Bitte, kleine Madchen. – Cukierki – młodsza zajrzała do torebki. Starsza siostra z poważną miną powiedziała – Nie bierz, na pewno są zatrute
– Co? Ja studiowałam ,aby polskie dzieci uczyć. – powiedziała głośno Maria – Gdzie pani ma polską szkołę? – Sądzę, że będzie. – Cała Polska jest w naszych rękach! – Ale to nie koniec wojny – Prawo jest po stronie silniejszego. Nie chcieliście oddać naszego Pomorza, to weźmiemy cały kraj i świat zobaczy, co Niemcy potrafią. Świat trzeba zmieniać na lepszy! – Ogniem, bombami i czołgami? Tysiące mogił, kalek, ruiny i zgliszcza mają doprowadzić do lepszego świata? Strzelacie do ludzi, grabicie ich mienie, uważacie się za naród cywilizowany a zachowujecie się jak bandyci.
Starała się zaciągnąć wystraszoną siostrę do domu. Niemiec, widząc to, zbił jedną i drugą po głowie. Chwilę stali na ulicy, po czym postanowili wejść do domu, do którego wbiegły dziewczynki. Byli obecni wszyscy domownicy. Maria Michalczyk znała niemiecki, choć słabo, jednak to wystarczyło aby Niemcy rozpoczęli konwersację. Wyraźnie okazywali chęć rozmowy z kimś, kto zna ich język. Zauważyli jej czapkę studencką i na ten tor skierowali rozmowę. Powiedzieli, że skoro zna matematykę, to będzie wykładać w niemieckiej szkole.
Tej nocy Maria nie spała w domu. Gospodarz u którego kwaterowali ostrzegł ją, że byli bardzo wzburzeni i ciągle o niej mówili, że nie darują. Poszła do rodziny, następnie do Kielc, a po pewnym czasie rozpoczęła działalność konspiracyjną
– Za co chcesz mnie strzelać? Czy to ja poszłam palić wasze domy, grabić mienie i strzelać do waszych ludzi?– Schowaj pistolet – powiedział jeden z nich. – Chodźmy stąd
W pewnym momencie jeden z nich zerwał się, chwycił pistolet i doskoczył do Marii. Matka zakryła twarz, płacze, siostra przerażona, ojciec siedzi nieruchomo na stołku…
– Przecież jest jeszcze Bóg? – Ha ha ha – roześmiał się jeden z nich chwytając za pas z napisem: Gott mit uns.
Niemcy siedzieli wściekli co chwila próbując przerwać, ale Maria bez przerwy mówiła. W pewnym momencie zorientowała się, że powiedziała za dużo, więc jakby dla uspokojenia siebie dodała:
Tak wspomina ten okres:
Codzienne marsze do poszczególnych wiosek, oddalonych od siebie o kilkanaście kilometrów. Zajmowałyśmy się obserwacją oddziałów niemieckich. Zimno, błoto a my w połatanych ubraniach, bez ciepłego okrycia i ciągle głodne chodziłyśmy do tych wiosek, każda w innym kierunku. Trzeba było ustalać stan i jakość załóg niemieckich, odtwarzać linię okopów, odnotowywać zmiany i ruch na drogach. Przez cały okres wojenny meldunki te przesyłano do Londynu. Było to „wartowanie” bez przerwy, aby żaden pojazd nie uszedł uwagi, żaden anonim nie dostał się do rąk Niemców, aby jak najwięcej rozmów telefonicznych było znanych. Każdy żołnierz niemiecki był policzony! Ostatnie moje meldunki, które się zachowały, noszą daty 6, 7, 8 stycznia 1945. Była to codzienna, żmudna, szara praca – największa moja praca dla Polski.
Ciocia Marysia była kierownikiem wywiadu wojskowego AK w placówce Daleszyce. Prowadziła m.in. tajne nauczanie na szczeblu szkoły średniej a także nasłuch radiowy dla zrzutów. Oprócz pracy wywiadowczej, udzielała wszelkiej pomocy miejscowemu oddziałowi partyzanckiemu „Wybranieccy”. Jednym z jej najważniejszych zadań było nasłuchiwanie audycji z Londynu, w celu wychwycenia zaszyfrowanych informacji zapowiadających zrzut broni, o którym natychmiast, bez względu na porę, trzeba było zawiadomić miejscowy oddział. W razie wpadki groziła śmierć lub Oświęcim. Mimo tych obowiązków włączyła się także w tajne nauczanie wykładając matematykę i łacinę. Represje w Daleszycach i okolicach mocno się nasilały. Coraz częstsze łapanki i rozstrzeliwania, jako odwet za akcje partyzanckie, aż w końcu całkowite zniszczenie miasteczka i utrata domu.
Koniec wojny rozpoczął nowy etap w życiu Marii Michalczyk. Starała się o pracę w szkolnictwie ale nigdzie nie było dla Niej miejsca. Pracowała w Nadleśnictwie Daleszyce. Zaczęła też otrzymywać informacje o aresztowaniach AK-owców. Sięgnijmy do Jej wspomnień:
„Wielkim przeżyciem było dla mnie zjawienie się dwóch młodych ludzi mijających mnie na schodach urzędu. Okazało się, że to panowie z UB przyszli mnie aresztować. Przypadek zrządził, że nie rozpoznali mnie na schodach.Do biura już nie wróciłam. Panowie z UB przez 3 dni i 3 noce szukali mnie w biurze i domu. Gdzie uciekać? Musiałam natychmiast wyjechać z Kielc. Z żalem, pełna ponurych myśli opuszczałam miasto moich marzeń. Ze względu na bezpieczeństwo poszłam pieszo do Chęcin. Tam wsiadłam do pociągu jadącego do Katowic. Lał deszcz, jechałam pociągiem towarowym w odkrytym wagonie, bez bagażu bo nic nie miałam. Siostry zostawiłam w Kielcach na łasce losu”
Tak powstały „Gdy Każdy dzień był walką”, „Diabeł Piątej Kolumny” oraz „Egzamin z Życia”, którego nie zdążyła dokończyć, gdyż zmarła 9 kwietnia 1989 roku. Tę książkę dokończyła jej siostra, Cecylia.
Pomysł napisania tych książek zrodził się z buntu. Pierwszą falę buntu przeżyłam, gdy panowie z UB przyszli mnie aresztować. Drugą falę, kiedy jako wychowawczyni w bielskim liceum, siedziałam przy pierwszej po wojnie maturze i słuchałam, jak odpowiadają moje uczennice z historii. Usłyszałam wtedy, że AK-owcy byli bandytami. Uczennica, która to powiedziała nie zdawała sobie sprawy, że naprzeciw niej siedzi jej wychowawczyni, taka „bandytka”.
Maria Michalczyk jest autorką trzech książek pełnych wojennych wspomnień i historii kielecczycny z okresu wojennego.
Dużym bodźcem do napisania książek było także spotkanie z mieszkańcami Daleszyc po moim artykule w Gazecie Kieleckiej pt. „Matematyka wytycza przyszłość”. Jeden z mieszkańców powiedział mi wtedy: – Jak zginie historia Daleszyc z tej wojny, to będzie Pani wina! Oburzyłam się i spytałam – Dlaczego? – Bo Pani umie pisać! Byłam zaskoczona, że Ci prości ludzie powiedzieli mi, że umiem pisać!
Maria Michalczyk jest autorką trzech książek:
Pozycje te zajmują szczególną rolę w literaturze partyzanckiej, gdyż pisane przez naocznego uczestnika, uwiarygodnione dokumentacją, stanowią szczególny obraz tamtych tragicznych dni. Książek Marii Michalczyk nie da się czytać jedynie jako utworów literackich. Autorka nie miała humanistycznego wykształcenia ani zamiłowania do literatury. Do napisania książek skłoniło Ją , przede wszystkim, zakłamanie ówczesnych władz, które określały żołnierzy AK jako bandytów. Po wojnie historia została zafałszowana. Ludzie, którzy poświęcili swoje życie walce z okupantem okrzyknięci zostali niemal zdrajcami narodu. Nauczycielka matematyki, partyzant, członek wywiadu i nauczyciel tajnego nauczania poczuła obowiązek patriotyczny , by przekazać prawdę Polakom, a przede wszystkim młodym mieszkańcom Daleszyc. Uznała, że mają oni prawo znać historię swojego regionu i ludzi, którzy odznaczyli się szczególnym bohaterstwem.
Gdy każdy dzień był walką
…Książkę tę pisałam z myślą o wypełnieniu jednej z takich luk ( autorka ma na myśli informacje o codziennym życiu w okresie II Wojny Światowej) w dziejach Kielecczyzny. Nie ma ona ambicji literackich: jest opisem autentycznych faktów, jest sumą przeżyć ludzi, z których jedni z racji przyjętych obowiązków , inni z konieczności znaleźli się w kręgu wojennych wydarzeń. Jest wspomnieniem opartym na własnych przeżyciach i obserwacjach tego okresu, na notatkach pamiętnikarskich własnych i najbliższych współpracowników oraz na podstawie lokalnych dokumentów.(...) Nazwy miejscowości, nazwiska i pseudonimy są autentyczne, Dotyczą one ludzi, którzy w tych wydarzeniach brali udział. -Maria Michalczyk
Diabeł „ Piątej Kolumny”
… Starałam się pokazać, jak ta ogromna machina, jaką była Piąta Kolumna, której trzon znajdował się w Bielsku, ukształtowała swoich działaczy, którzy mieli być awangardą rozszerzenia niemieckiego „ Lebensraum”. Chodziło mi także o pokazanie, z jakim okrucieństwem przedstawiciele „ PiątejKolumny” dążyli do zniszczenia stawiających im opór i przeszkadzającym w ogólnym planie niemieckim , którym było zniszczenie narodu polskiego.… Chciałam również ukazać bohaterską postawę Polaków, którzy przez cały okres wojny prowadzili z szalejącym na naszej ziemi wrogiem nieustanną walkę… -Maria Michalczyk
Egzamin z życia
Książka została wydana przez rodzinę 10 lat po śmierci autorki, której nie udało się w okresie choroby ukończyć ostatniego rozdziału. Poświęcona jest pamięci skromnych niedocenionych i zapomnianych bohaterów ze służby zdrowia , którzy w latach strasznej wojny 1939-1945 mieli odwagę nieść pomoc rannym i chorym partyzantom , a niekiedy i ludności cywilnej , którzy z największym poświęceniem , zzaparciem siebie służyli innym , narażając swe życie i nadwyrężając nieodwracalnie zdrowie, którzy zdali egzamin z życia ponad wszelką cenę. Ich wielkość to cicha siła charakterów hartowanych w codziennej walce z nieludzkimi warunkami, w których przyszło im żyć i ratować życie innych. Niech będą dla następnych pokoleń młodych Polaków przykładem żarliwej miłości Ojczyzny , niech uczą siły ducha, niech będą wzorem w zmaganiach z sobą i z ludzką egzystencją. W imieniu Autorki Jej Rodzina i Weterani AK
W 1967r. Pani Maria Michalczyk zdobyła III-cią nagrodę w konkursie zorganizowanym przez Krajową Radę Kobiet Polskich, Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego i Zarząd Główny Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Akcja została podjęta w 25 rocznicę powstania Ludowego Wojska Polskiego i miała na celu przypomnienie wkładu, jaki wniosły kobiety polskie w walkę o wyzwolenie naszej Ojczyzny, ocalenie od zapomnienia postaci Polki- żołnierza, więźniarki obozu koncentracyjnego, organizatorki życia konspiracyjnego, bojowniczki o polskość. Na konkurs wpłynęło 235 prac, z pośród których część, w tym praca pani Marii Michalczyk, została zamieszczona w książce pt. " Kobieta w walce".
Maria Michalczyk Fragment pracy konkursowej „ Kobiety w walce”
Wiem, co mi odpowie każdy towarzysz broni z tamtych lat: - Po stokroć warto !
Czy warto było wciągać do tej pracy cały dom? Czy warto było matce mojej, mającej tak liczną rodzinę na utrzymaniu, wkładać na plecy karabin maszynowy , aby się z nim przedzierała przez kordon niemiecki? Czy warto było wysyłać nieletnie rodzeństwo do liczenia czołgówi samochodów niemieckich?
Czy warto było zapomnieć wtedy zupełnie o sprawach osobistych, o sprawach rodzinnych, o warunkach materialnych?
Nas nie czekały słowa uznania ani wojskowe awanse, nie czekał nawet uśmiech i sympatia społeczeństwa, jaką cieszyli się żołnierzei partyzanci. Jedyną radością było ocalenie komuś życia, ułatwienie wyjścia z trudnej sytuacji.
Ale nie istniały dla nas przeszkody, które by uniemożliwiły nam wypełnienie rozkazu.Nie istniała dla nas ani zła pogoda, ani nieodpowiedni czas, ani też groźne miejsce, gdy trzeba było iść z meldunkiem.
…Przez pięć lat my, kobiety, igrałyśmy ze śmiercią. Nie byłyśmy żołnierzami na żołdzie i żadnych dotacji na wydatki związane z ruchem oporu nie otrzymywałyśmy. Nawet tajne nauczanie nie było tu opłacane, lecz traktowane jako praca społeczna.
Fragmenty artykułu "Kobiety konspiracji" opublikowanego w "Przemianach" we wrześniu 1985r. "...Służba wojenna kobiet rozpoczęła się już na kilka miesięcy przed wybuchem wojny w ramach szkoleń przygotowawczych członkiń PWK (Przysposobienie Wojskowe Kobiet) i harcerek. Po ich ukończeniu kursantki podpisywały dobrowolną zgodę na zaangażowanie ich w razie wybuchu wojny w wyznaczonym przez RKU miejscu. Przed samym wybuchem wojny część z nich dostała karty mobilizacyjne z lokatą w różnych częściach Polski, aby organizować polowe szpitale i punkty sanitarne (...) (...) Od 1 września 1939roku zorganizowana była służba kobieca w Kielcach. Do jej zadań w pierwszych dniach wojny należało utrzymanie łączności i służba sanitarna..." Maria Michalczyk
Wspomnienia o działalności wywiadu placówki Daleszyce w literaturze:
Kazimierz Pyzik w książcept. " Sylwetki nieznanych bohaterów", w rozdziale zatytułowanym "Ostatnie miesiące – ciężkie dni pracy wywiadu" napisał:...W tym czasie cały mój aparat wywiadu bardzo ofiarnie pracował, często w bardzo trudnych warunkach jak np. placówka Daleszyce [...]. Niebyło co jeść, nie było w czym chodzić, ale praca nie ustawała ani na chwilę.Ciągły ruch wojsk i dyslokacje oddziałów niemieckich placówka rejestrowała dokładnie...
Zeszyty kombatanckie - Wspomnienia oficera wywiadu Okręgu Kieleckiego ZWZ-AK Mieczysław Bielenin " Ramzes"
MARIA MICHALCZYK „Wyrwicz” kierowała przez cała okupację placówką wywiadowczą „Dolno” w Daleszycach k. Kielc. Pracowała inteligentnie i umiejętnie, szczególnie w 1944 r., gdy cała Kielecczyzna została nasycona gęsto niemieckimi formacjami wojskowymi. „Wyrwicz” rozpracowywała bezbłędnie położenie i ruchy tych wojsk, sygnalizując o tym we właściwym czasie. Pomagała jej spostrzegawczość i współpraca z kierowniczką urzędu pocztowego w Daleszycach, Marią Machowską „Turek”, która mogła podsłuchiwać rozmowy telefoniczne i sprawdzać korespondencję urzędową. Podobne informacje otrzymywała od urzędniczki gminy, Marii Cedro-Fabiańskiej „Skiby”. Praca tej trójki wywiadowczej była uwieńczona szeregiem sukcesów. Sygnalizowały w porę bazującym w pobliskich lasach oddziałom partyzanckim zaplanowane przez okupanta obławy, ostrzegały w porę zagrożonych aresztowaniem, ukrywały „spalonych” lub przerzucały ich do lasu. Członkowie rodziny „Wyrwicz” poświęcili się bez reszty walce z okupantem. W ich domach działał nasłuch radiowy i przechowywano broń. Mówili, że nie jest to bohaterstwo, ale zwykły obowiązek wobec Ojczyzny.
Pani Maria Michalczyk była również mocno zaangażowana w ruch społeczny , jakim była NSZZ "Solidarność. Liczyła na to,że Polska Ludowa zmieni się za jego sprawą w "Polskę prawdziwą". Przez cały okres stanu wojennego, będąc już na emeryturze, ciężko chora, przewoziła do Kielc podziemną prasę i niezależne wydawnictwa książkowe. Nie doczekała się się efektów swojej wieloletniej pracy i poświęcenia. Nasza praca jest wyrazem uznania dla Pani Marii Michalczyk , zarówno dla jej życia i działalności w wywiadzie, jak i dla jej twórczości pisarskiej Mamy nadzieję, że w krótkim zarysie przybliżyliśmy sylwetkę tego wspaniałego pedagoga, przyjaciela młodzieży, wielkiej patriotki- Wielkiej Polki. Cześć Jej pamięci! Nadanie szkole w Marzyszu imienia Pani Marii Michalczyk nastąpi 20 czerwca 2022r. . -Jolanta Wołowiec
Epilog Inspiracją do stworzenia tego albumu była dla nas wiadomość, że Pani Maria Michalczyk, nauczyciel matematyki w V Liceum Ogólnokształcącym im. ks. Piotra Ściegiennego w Kielcach w latach 1960-72 została wybrana na Patrona szkoły w Marzyszu, gmina Daleszyce. Pani Maria Michalczyk , w tym właśnie okręgu, w czasie wojny prowadziła działalność konspiracyjną , była kierownikiem wywiadu wojskowego AK w placówce Daleszyce. Przysłużyła się także oświacie prowadząc tajne nauczanie na szczeblu szkoły średniej, wykładała matematykę i łacinę. Po wojnie Pani Maria podjęła próbę opisu swoich wojennych doświadczeń w wielu książkach, publikacjach i artykułach. Jej wspomnienia są bezcenną kopalnią autentycznej wiedzy na temat działalności konspiracyjnej okręgu kieleckiego. .
W naszej pracy wykorzystaliśmy :
Inicjatorem powstania tego albumu jest Pani Jolanta Wołowiec- nauczyciel VLO Opracowanie graficzne wykonała Wiktoria Frąk - kl.1e
1. Film telewizji TRWAM -Poczet wielkich Polaków- Maria Michalczyk -Wyrwicz2. Fragmenty wspomnień Tomasza Kani- "Moja ciocia bandytka"3. Wspomnienia Pani Teresy Kani, absolwentki VLO (1972-1976)4. Fragmenty pracy magisterskiej Pani Joanny Furmanek -"Życie i twórczość Marii Michalczyk" ( nr albumu :8735/dz)5. Fragmenty książek autorki: " Gdy każdy dzień był walką" , " Diabeł Piątej Kolumny", " Egzamin z życia. Lekarze , sanitariuszki, partyzanci 1939-1945"6.Fragmenty publikacji z konkursu "Kobieta w walce"7.Fragment artykuły z "Przemian"- "Kobiety konspiracji"8. Wspomnienia oficerów AK9.Wpis w książce "Diabeł Piątej Kolumny" z dedykacją dla społeczności VLO-Kielce