Want to create interactive content? It’s easy in Genially!
Untitled genially
g.szelag
Created on December 20, 2021
Start designing with a free template
Discover more than 1500 professional designs like these:
View
Frayer Model
View
Math Calculations
View
Interactive QR Code Generator
View
Interactive Scoreboard
View
Interactive Bingo
View
Interactive Hangman
View
Secret Code
Transcript
ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA
"«Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania» (Łk 2, 14). Tymi słowami anielskiego orędzia pozdrawiam moich Rodaków w kraju i poza jego granicami i życzę, aby radość i pokój betlejemskiej nocy przenikała serca wszystkich. Niech błogosławieństwo Bożej Dzieciny wydaje w was owoce jedności, miłości wzajemnej i wszelkiej pomyślności." Jan Paweł II, 25 XII 1998 r.
Boże Narodzenie – drugie co do ważności święto w liturgii chrześcijańskiej – Kościół wspomina prawdę, że Bóg stał się człowiekiem. Jednorodzony i odwieczny Syn Boży przyjął ludzką naturę, aby w niej dokonać zbawienia ludzi.
El Greco - Boże Narodzenie (Hospital de la Caridad de Illescas)
HISTORIA
Do niedawna uważano, że obchody Bożego Narodzenia zastąpiły wcześniejsze święta pogańskie - obchodzone w Rzymie czy Egipcie święto Słońca. Najnowsze badania wskazują, że pierwsze obchody Bożego Narodzenia miały miejsce w Betlejem w IV w. Wcześniej - przez trzy stulenia - celebrowano przede wszystkim Wielkanoc. Dopiero w IV w., gdy zakończył się okres prześladowania chrześcijan, rozpoczęło się obchodzenie świąt związanych z narodzeniem Chrystusa. Z inicjatywy św. Heleny w IV w. wybudowano bazylikę Narodzenia Pańskiego w Betlejem...
Helena, matka cesarza Konstantyna, urodziła się w Bitynii, starożytnym regionie Azji Mniejszej, około 250 roku. Około roku 312 nawróciła się na chrześcijaństwo. W czasie pielgrzymki do Ziemi Świętej odnalazła Krzyż Chrystusa, po czym poleciła zbudować kościoły Narodzenia i Świętego Grobu. Zmarła w 330 roku. Święty Ambroży był pierwszym, który potwierdził ważną rolę Helenyw odnalezieniu prawdziwego Krzyża Jezusa.
pochodzi z greckiego, znaczy „pochodnia”. Helena, matka cesarza
Swięta Helena, bazylika Santa Croce in Gerusalemme (Bazylika Świętego Krzyża z Jerozolimy - Rzym)
FOT. ROMAN KOSZOWSKI/AGENCJA GN Bazylika Narodzenia w Betlejem widok z zewnątrz
This is a paragraph of text waiting to be awesome subtitle.
This is a paragraph of text waiting to be awesome subtitle.
This is a paragraph of text waiting to be awesome subtitle.
W 328 r. poświęcono Bazylikę Narodzenia Jezusa w Betlejem, wybudowaną dla uczczenia miejsce narodzin Chrystusa. Ustalił się także zwyczaj, że w wigilię święta patriarcha udawał się w procesji z Jerozolimy do odległego o ok. 8 km. Betlejem i tam w Grocie Narodzenia odprawiał w nocy Mszę św. Mszę tę nazwano później "pasterką". Nawiązano w ten sposób do ewangelicznej opowieści o pasterzach, którzy jako pierwsi oddali pokłon nowonarodzonemu Chrystusowi. Po pasterce obywało się całonocne czuwanie w bazylice wybudowanej nad Grotą Narodzenia. Tak narodziła się tradycja, która trwa aż do czasów nam współczesnych. Początkowo obchody w Betlejem miały miejsce 6 stycznia, a w późniejszym okresie 25 grudnia. Było to związane o symboliczną wymowę przesilenia zimowego, kiedy to dzień jest najkrótszy, a noc najdłuższa. Przesilenie zimowe najlepiej bowiem obrazuje fakt przyjścia Zbawiciela, które jest przedstawione jako nastanie światłości. Światło, które rozświetla mroki nocy, to symbol narodzin Chrystusa, który pojawia się w Ewangeliach. Światłość ta objawiła się w nocy pasterzom i prowadziła również Mędrców. Choć faktycznie przesilenie zimowe ma miejsce z 21 na 22 grudnia, to w czasach rzymskich uznawano, że następuje ono 25 grudnia – i dlatego w tym dniu ustanowiono Boże Narodzenie.
Zdjęcie po lewej: Wejście do Groty Mlecznej. Zdjęcie po prawej: Miejsce narodzenia ChrystusaFOT. Karolina Kowalik
W 335 r. zwyczaj obchodzenia Bożego Narodzenia dotarł z Betlejem do Rzymu, a stąd do innych krajów.
Boże Narodzenie obchodzone jest na całym świecie, w najbardziej odległych zakątkach globu. Jednak w ciągu stuleci w domach chrześcijan kształtałtowały się różne tradycje i zwyczaje związane z tym radosnym, pełnym nadziei świętem...
W Argentynie Święta rozpoczynają się od kolorowych fajerwerków. Puszcza się też w niebo płonące lampiony.
W Kanadzie organizuje się paradę Świętego Mikołaja. Jest też specjalny kod pocztowy na Biegun Północny: H0H 0H0.
W Australii Święta Bożego Narodzenia przypadają w czasie letnich wakacji, więc wiele imprez gwiazdkowych odbywa się na świeżym powietrzu. Australijczycy bardzo lubią się spotykać w mieście na wspólnym kolędowaniu przy świecach, które nazywają "Carols by Candlelight". Z powodu wysokich temperatur nikt nie spędza wielu godzin w kuchni.
Na wschodzie Polski i na Ukrainie pierwszą potrawą jest kutia - pszenica lub jęczmień zaprawiane miodem, migdałami i śliwkami. W wieczór wigilijny po modlitwie i czytaniu Pisma Świętego następuje podzielenie się opłatkiem, który jest symbolem Eucharystii.
W Indiach w roli choinek występują drzewka mango. Tak samo przybiera się je ozdobami i słodkościami.
W Wielkiej Brytanii w dzień Bożego Narodzenia obowiązkowo na stole pojawia się indyk, z farszem (ale podawanym osobno) z bułki tartej i przypraw oraz brukselka. Na deser pudding na gorąco, czyli gotowana na parze masa z suszonych owoców, bułki tartej i łoju, podawany z gęstymi sosami na bazie brandy lub rumu; podaje się ponadto "mince pies", czyli ciastka nadziewane suszonymi owocami i czekoladową roladę albo tort z twardym jak kamień lukrem. Wieczorem je się na ogół zimną wędlinę, przede wszystkim szynkę.
W Irlandii nadal jeszcze utrzymuje się w Wigilię starodawny zwyczaj stawiania w oknie zapalonej świecy, mającej wskazywać drogę obcemu wędrowcowi i gotowość przyjęcia go pod dach, tak jakby się przyjmowało Świętą Rodzinę. Na wsiach przed świętami myje się domy i budynki gospodarskie oraz bieli je wapnem na cześć nadchodzącego Chrystusa.
W Norwegii podczas Wigilii podaje się żeberka wieprzowei gotowane mięso owcze lub specjalne danie przygotowane z solonej i gotowanej ryby, która wcześniej leżała w ługu sodowym przez 2-3 dni. Potrawę tę, podawaną z boczkiem, nazywa się Lutefisk.
POLSKIE ZWYCZAJE ŚWIĄTECZNE (źródło: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego)
"O wyjątkowości świąt Bożego Narodzenia stanowi Wigilia, której momentem kulminacyjnym jest wieczerza rozpoczynająca się wraz z pierwszą gwiazdką. Jest to niezwykły, uroczysty, wzruszający i najbardziej rodzinny czas. Wigilia stanowi nie tylko przygotowanie do świąt Bożego Narodzenia, ale już zaczyna czas świąteczny i decyduje w głównej mierze o niepowtarzalnym charakterze świętowania. Z dniem wigilijnym związane są liczne przesądy i wierzenia, o których dziś zapominamy. Wigilia i Boże Narodzenie przypadają na zimowe przesilenie słońca. Zaczyna się wtedy astronomiczna zima, jednocześnie noc staje się krótsza a dni dłuższe. Od najdawniejszych czasów Wigilia otwierała rok słoneczny, wegetacyjny i tradycyjny rok obrzędowy. Zachowały się więc w jej obchodach (zwłaszcza w ludowych zwyczajach i obrzędach) ślady dawnych rytuałów agrarnych, zadusznych i noworocznych. Kiedyś, 24 grudnia wstawano bardzo wcześnie, aby zapewnić sobie w nadchodzącym roku chęć do pracy i krzepkość, już od świtu zwracano uwagę na różne na pozór mało znaczące wydarzenia, ponieważ istniało przekonanie, że przebieg Wigilii ma wpływ na przyszłe życie człowieka i powodzenie w gospodarstwie przez najbliższy rok. Od rana zastanawiano się, kto pierwszy do chaty zajrzy – mężczyzna czy kobieta? Jeżeli pierwszy był mężczyzna, oznaczało to pomyślność, a w gospodarstwie narodziny byczków. Jeżeli przyszła kobieta, to nie była pomyślna wróżba na nowy rok. Na ziemi przemyskiej dbano m.in., aby do chaty w Wigilię nie wszedł obdarty dziad, ponieważ oznaczało to biedę w następnym roku. Mile widziany był natomiast młody, silny, bogaty mężczyzna i aby nieco pomóc szczęściu, od rana chodził sąsiad do sąsiada z życzeniami. Często w ten dzień także rodzice przestrzegali swe pociechy: kto jest niegrzeczny i dostanie lanie w Wigilię, ten cały rok będzie zbierał baty. W Wigilię domostwa miały odwiedzać dusze naszych przodków, dlatego też w wigilijny wieczór zabraniano przędzenia, szycia i cięcia sieczki aby nie zranić żadnej duszy, zostawiano otwarte drzwi do sieni i otwierano wszelkie zamki, aby dusze mogły wejść do domu. Dmuchało się na krzesła, ławy i stołki zanim się usiadło, mówiąc przy tym posuń się duszyczko. Po wigilii proszono dusze, aby odeszły z powrotem do siebie. Wierzono także, że w tę noc woda w studniach i strumykach nabiera cudownych, leczniczych właściwości. Pozostałością po obchodzonym 24 grudnia pogańskim święcie zmarłych jest rozpoczynanie wieczerzy wigilijnej po zmierzchu, a także potrawy typowe dla uczt zadusznych, wolne miejsce przy stole, zakaz wykonywania niektórych czynności, a po rzymskim świętowaniu – wzajemne wybaczanie sobie win." Oprac. na podstawie materiału przygotowanego przez dr Małgorzatę Dziurę z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej oraz Kingę Kędziorę-Palińską z Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
Leopold Kalckreuth, Dzieci przy choince, Muzeum Narodowe w Warszawie fot. K. Wilczyński
"Kolacja wigilijna, zgodnie z tradycją, rozpoczyna się wraz z momentem pojawienia się na niebie pierwszej gwiazdki, co jest nawiązaniem do Gwiazdy Betlejemskiej oznaczającej narodziny Jezusa, którą ujrzeli Trzej Królowie. Wieczerza wigilijna jest postna. Choć Kościół kilka lat temu zniósł ten wymóg, w wielu domach nadal ta tradycja jest zachowywana. Kiedyś kolacja wigilijna, do której zasiadali domownicy zawsze głodni po całodziennym poście składała się z wielu dań. Potrawy wigilijne były i są nadal zróżnicowane regionalnie, ale zawsze zwracano uwagę na to, aby były przygotowane z darów pola, ogrodu, sadu, lasu i wody. Ważne było także użycie rzeczy drobnych i trudno policzalnych, jak mak, kasza, groch, bób, co miało zapewnić dostatek. Ilość dań była różna, najczęściej uważano, że powinno być ich 12 czyli tyle ilu było apostołów lub w innej wersji – miesięcy w roku. Mogło być ich także 7 ponieważ jest tyle dni tygodnia lub 9 w nawiązaniu do chórów anielskich. Panowało przekonanie, ze należy spróbować każdej z wigilijnych potraw z szacunku dla płodów ziemi. Typowe potrawy wigilijne to barszcz z uszkami, zupa grzybowa, kapusta z grochem, pierogi z kapustą i grzybami, karp smażony, kutia. Kutia to potrawa wschodnich regionów Polski, przygotowywana z gotowanej pszenicy, którą wcześniej obtłukiwano w stępach, z dodatkiem miodu i maku. Zarówno mak, jak i miód to produkty zajmujące specjalne miejsce w wigilijnym menu. Mak znany ze swej mocy usypiania mógł być pomocny w drodze w zaświaty lub być poczęstunkiem dla tych, którzy stamtąd przychodzą na ziemię. Miód to produkt od pszczół, powszechnie w kulturze uważanych za święte, był darem ofiarnym dla dusz zmarłych. Wigilia nie mogła się też obyć bez suszonych grzybów. Ich znaczenie wynikało z faktu, że rosły w lasach czyli przestrzeni nieoswojonej przez ludzi, a więc należały bardziej do przestrzeni zaświatów i dlatego miały niezwykłą moc. Ryba na wiejski stół trafiła dość późno, wcześniej „królowała” na dworach. Kolejność serwowania potraw w różnych regionach, a nawet wsiach była odmienna. Przy okazji podawania potraw wykonywano różne czynności zaklinające rzeczywistość, na przykład przy podaniu kapusty osoby siedzące przy stole wigilijnym chwytały się za głowy, by kapusta była dorodna. Aby nie zabłądzić w lesie, podczas jedzenia zupy grzybowej należało krzyknąć: Hooop!, Hooop!, gdy serwowano kaszę jaglaną, domownicy mierzwili sobie nawzajem włosy – wierzono, że dzięki temu wróble nie będą siedziały w prosie. Nie należało odchodzić od wigilijnego stołu przed zakończeniem wieczerzy, aby żaden z domowników nie umarł, i aby za rok zasiąść do wigilii w tak im samym lub większym składzie. Dawniej nie sprzątano resztek z wigilijnego stołu, odchodzono od niego i wszystko zostawiano do następnego dnia, czyli do Bożego Narodzenia, aby dusze zmarłych mogły się posilić." Oprac. na podstawie materiału przygotowanego przez dr Małgorzatę Dziurę z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej oraz Kingę Kędziorę-Palińską z Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
Zofia Besz-Jary, Przy wigilijnym stole, Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej
"Nie wyobrażamy sobie świąt Bożego Narodzenia bez opłatka, a Polska to jedyny kraj, gdzie rozpowszechniony jest zwyczaj łamania się opłatkiem przy wieczerzy wigilijnej. Słowo „opłatek” wywodzi się z języka łacińskiego oblatum – dar ofiarny. Opłatek to rodzaj przaśnego ciasta z mąki pszennej i wody, bez zakwasu, pieczony w bardzo cienkich arkuszach. Według tradycji kolacja wigilijna rozpoczyna się od dzielenia się opłatkiem i składania sobie życzeń. Po modlitwie i czytaniu Pisma Świętego następuje łamanie się opłatkiem, który jest symbolem Eucharystii, ale także miłości, pojednania i poświęcenia dla innych. Zwyczaj ten nawiązuje do ewangelicznego dzielenia się chlebem przez Jezusa i jego uczniów. Do dziś, choć może już rzadziej, wysyłamy w listach opłatek wraz ze świątecznymi życzeniami do rodziny i znajomych nieobecnych w czasie świąt. Funkcjonuje również zwyczaj, że otrzymane drogą korespondencyjną opłatki kładzie się na wigilijnym stole na znak łączności z bliskimi. Kolejną tradycją jest kładzenie siana pod wigilijny obrus. Jest to relikt pogańskich obchodów przesilenia zimowego. W zamierzchłych czasach siano było rozścielane niemal wszędzie, by zapewnić duchom przybyłym na ziemię wygodne dojście do stołu, a ludziom dostatek. W czasach chrześcijańskich zaczęto traktować sianko jako pamiątkę narodzin Jezusa w stajence. Stało się symbolem ubóstwa, w jakim na świat przyszedł Zbawiciel. Według tradycji sianko ma sprowadzić dobrobyt na domostwo. Dawniej praktykowanym w wielu regionach Polski zwyczajem było wyciąganie źdźbła siana spod obrusa – im dłuższe, tym więcej pomyślności czekało danego człowieka w następnym roku. Połamane, krótkie źdźbło wróżyło kłopoty. Po świętach siankiem z wigilijnego stołu karmiono zwierzęta, aby chowały się zdrowo. Ciekawym zwyczajem, z którego jesteśmy wyjątkowo dumni jest zostawianie jednego pustego nakrycia dla niespodziewanego gościa. Pozostawiania pustego miejsca przy stole ma rodowód przedchrześcijański. Według pradawnych wierzeń, dodatkowe nakrycie przypominało o duszach zmarłych krewnych, którzy w tym czasie przesilenia zimowego przychodzili na ziemię. Z szacunkiem dmuchano na krzesła i ławy, by nie przysiąść odpoczywającej tam zbłąkanej duszy oraz zostawiano resztki pożywienia na stole, by mogła się posilić. Ofiarowano duchom też część jedzenia, by mieli domowników pod swoją opieką. Później dodatkowe nakrycie było przeznaczone dla „strudzonego wędrowca”, którego zima zaskoczyła w podróży, a którego należało przyjąć i ugościć. Zwyczaj ten miał także wymowę patriotyczną – dodatkowe nakrycie symbolicznie zarezerwowane było dla członka rodziny represjonowanego przez zaborców, przebywającego na zesłańczej tułaczce na Syberii, czy internowanego przez władze komunistyczne.(...)" Oprac. na podstawie materiału przygotowanego przez dr Małgorzatę Dziurę z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej oraz Kingę Kędziorę-Palińską z Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
Jacek Malczewski, Wigilia na Syberii, Muzeum Narodowe w Krakowie
"Zanim pojawiła się choinka, świąteczną dekoracją był podłaźnik (podłaźniczka) i pająk, które wieszano pod sufitem. Zielone drzewka jeszcze w kulturze przedchrześcijańskiej były uważane za symbol życia i płodności. Podłaźnik to wierzchołek lub gałąź drzewka iglastego zawieszany w izbie bezpośrednio nad stołem wigilijnym lub w świętym kącie. lnną, lecz równie popularną ozdobą bożonarodzeniową byty aniołki i pająki ze słomy. Pająki przygotowywane były przez gospodynie oraz dziewczęta i wisiały w domu przez cały rok, aż do ich zniszczenia. Robiono je ze słomy i kolorowej bibuły lub papieru. Unikatowymi, wyłącznie polskimi ozdobami były ozdoby z opłatka tak zwane „światy” lub „wilijki”. Z opłatka wycinano wzory, a następnie sklejano je śliną w przestrzenne kompozycje - gwiazdy, rozety, kule. Te pojedyncze formy z kruchego opłatka często łączono w misterne konstrukcje. Najbardziej klasyczne dekoracje były w kształcie kuli i miały przypominać, że Dzieciątko narodziło się w Betlejem i jest królem całego świata, stąd te ozdoby nazwano „światami”. Symboliczne znaczenie kuli jako znaku wieczności i porządku w kosmosie zostało później przeniesione na bombki. Zwyczaj robienia ozdób z opłatka znany był najpierw w zamożnych dworach szlacheckich, a stamtąd trafił pod chłopskie strzechy i w XIX wieku bardzo się rozpowszechnił. Kiedyś na polskich wsiach światy zastępowały bombki i zdobiły podłaźniki. Zawieszano je także u belek sufitowych na końskim włosiu, aby kręciły się przy najmniejszym drgnieniu powietrza. Jak wszystkie świąteczne elementy dekoracyjne, miały one przede wszystkim znaczenie symboliczne. Według wierzeń naszych pradziadków miały chronić dom przed chorobami i nieszczęściem oraz zapewnić dostatek i pomyślność. Wiejskim rekwizytem świąt Bożego Narodzenia były również snopy zboża ustawiane w jednym lub czterech kątach izby. Uschnięta słoma z życiodajnymi ziarnami symbolizowała umieranie, ale i początek nowego życia. Snop zboża gospodarz do izby przynosił w Wigilię i najczęściej mówił: Na szczęście, na zdrowie. Te święta szczęśliwie przeżyć i doczekać drugich. Ta słoma w chrześcijańskim znaczeniu była znakiem stajenki betlejemskiej. Współcześnie dla wielu osób choinka to najważniejszy element świąt Bożego Narodzenia. To bożonarodzeniowe drzewko – świerk, sosna lub jodła – przywędrowało na tereny Polski na przełomie XIX i XX wieku. Początkowo choinki zdobiły domy magnackie, szlacheckie i mieszczańskie, a z czasem zaczęto stawiać je w izbach wiejskich. W chrześcijaństwie choinka stała się symbolem rajskiego drzewa i nadzieją życia wiecznego. Choinki przyozdabiano łańcuchami z bibuły i słomy, jabłkami, orzechami i ciastkami. Wszystkie ozdoby świąteczne miały symboliczne znaczenia. Jabłka i orzechy oznaczały zdrowie i siły witalne oraz pomoc w magii miłości, były też w czasach pogańskich uważane za pokarm zmarłych. Ozdoby ze słomy znamionowały obfitość i płodność, a łańcuchy nieustanne powodzenie. Gwiazda na szczycie to odpowiednik gwiazdy betlejemskiej. Świeczki symbolizują Jezusa – „światłość świata”." Oprac. na podstawie materiału przygotowanego przez dr Małgorzatę Dziurę z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej oraz Kingę Kędziorę-Palińską z Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
Ubieranie choinki, mal. W. Boratyński, pocztówka z 1938 r., ze zbiorów Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej
"Boże Narodzenie było zawsze uważane za święto niezwykle ważne i rodzinne, nazywano je również Godami lub ,,godnimi świętami". Świętowanie nie ograniczało się dawniej do 25 grudnia, ale trwało aż do święta Trzech Króli, czyli 6 stycznia. Był to czas spokoju, powagi i nic nierobienia. Nie można było jednak w ten dzień za dużo spać, gdyż wierzono, że źle to będzie wpływać na zdrowie ludzi, zwierząt i plony. Pierwszy dzień Bożego Narodzenia tradycyjnie spędzano w domu. Zakładano odświętne ubrania i spędzano ten czas w gronie najbliższych. Stoły byty suto zastawione, na święta specjalnie ,,bito świnię" i przygotowywano swojskie wyroby. Podobnie jak w Wigilię, nie wolno było również sprzątać, gotować, rozpalać ognia pod kuchnią, dlatego jedzono potrawy wcześniej przygotowane. Nie składano w tym dniu wizyt. Bożonarodzeniowe świętowanie przebiegało w rodzinnym gronie, jedzono i śpiewano kolędy." Oprac. na podstawie materiału przygotowanego przez dr Małgorzatę Dziurę z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej oraz Kingę Kędziorę-Palińską z Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
Szopka – kompozycja figuralna z papieru, lata międzywojenne XX w., Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu
"Drugi dzień świąt bożonarodzeniowych poświęcony jest św. Szczepanowi – pierwszemu męczennikowi za wiarę chrześcijańską, znanemu z głębokiej wiary i mocy czynienia cudów. Został ukamienowany, gdy przyznał się przed sanhedrynem do wiary w Chrystusa (tradycyjna kara za bluźnierstwo). Ludowe obchody tego dnia mają podłoże agrarne, choć nawiązujące do chrześcijańskiej tradycji. Podczas mszy św. w kościele do dziś święci się owies na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana i dla zapewnienia urodzaju w przyszłym roku. Święcenie owsa ma również uzasadnienie magiczne, gdyż skropienie ziarna wodą wzmagało w nim siły witalne. Ziarno sypano w kościele, na księdza, na wchodzących do świątyni, a po nabożeństwie, pod kościołem, chłopcy i dziewczęta też się nim obsypywali. Z aury panującej w drugi dzień świąt przepowiadano pogodę zgodnie z powiedzeniem: „Jaka pogoda w Szczepana panuje, taka na luty nam się szykuje” W odróżnieniu od zwyczaju spędzania Bożego Narodzenia w gronie najbliższej rodziny, w drugi dzień świąt bawiono się huczniej i weselej, odwiedzano dalszych krewnych. Dzień św. Szczepana był przeznaczony na rodzinne i sąsiedzkie odwiedziny oraz kawalerskie zaloty. W wielu regionach Polski był taki zwyczaj, że od bardzo wczesnego ranka chodzili po wsi tak zwani „śmieciarze”, którzy zaśmiecali słomą obejścia panien na wydaniu. Dziewczęta na przybycie śmieciarzy przygotowywały wódkę i zakąski, a gdy już psoty się kończyły i słoma została posprzątana, zaczynała się gościna. Odwiedziny śmieciarzy przynosiły pannie honor. Wizyta kawalera w tym okresie w domu panny oznaczała poważne zamiary małżeńskie. Drugiego dnia świąt rozpoczynało się również chodzenie po kolędzie. Gospodarze wyczekiwali kolędników i zawsze przyjmowali ich z wielką życzliwością, ponieważ kolędnicy przynosili dobre wróżby i życzenia wszelkiej pomyślności. Za to trzeba było odwdzięczyć się im pokarmem, zazwyczaj kiełbasą, szynką lub ciastem, a niekiedy nawet skromną zapłatą." Oprac. na podstawie materiału przygotowanego przez dr Małgorzatę Dziurę z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej oraz Kingę Kędziorę-Palińską z Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
Pocztówka z 1916 roku, Polona
"Obchody kolędnicze znane były w całej Europie, a ich początki sięgają średniowiecza. Chodzenie „po kolędzie”, czyli świątecznej kweście, zaczynano w Boże Narodzenie wieczorem lub w Szczepana, a kończono przed Matką Boską Gromniczną. Po wsiach wędrowali przebierańcy wodząc z sobą maszkary: turonia, konia, żurawia, bociana itp. Wchodząc do domów, pozdrawiali gospodarzy, śpiewali, wygłaszali życzenia zdrowia i urodzaju, a także odgrywali różne scenki. Na koniec prosili o kolędę – datek. Kolędą było najczęściej świąteczne jedzenie lub drobne pieniądze. Kolędnicy śpiewali też złośliwe piosenki, gdy gospodarz nie chciał ich wpuścić do izby lub nie był hojny. W literaturze etnograficznej wyróżnia się kilka rodzajów kolędowania: kolędowanie z szopką – rodzaj teatrzyku kukiełkowego; kolędowanie z turoniem (turem) dziwacznym stworzeniem z kłapiącą paszczą; kolędowanie z Herodem - przedstawienie kolędnicze toczące się wokół postaci Heroda czy kolędowanie z umocowaną na kiju gwiazdą. Galeria postaci kolędniczych była bogata – dziad, Żyd, Cygan, śmierć, diabeł, żołnierze to tylko niektóre z nich. Fantazja ludowa stworzyła bardzo różne i dziwaczne przebrania i maski kolędnicze. Kolędnicze życzenia miały zapewnić dobrobyt w następnym roku, obfite plony i płodność zwierząt. Mieszkańcy wsi niecierpliwie oczekiwali przybycia kolędników, ponieważ ich przyjście zapowiadało urodzaj i powodzenie." Oprac. na podstawie materiału przygotowanego przez dr Małgorzatę Dziurę z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej oraz Kingę Kędziorę-Palińską z Muzeum Okręgowego w Sandomierzu
Grupa kolędnicza „Herody” z Milikowa (k. Bolesławca), koniec lat 70.XX w., Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu
"Tradycja szopkarska w Krakowie trwa nieprzerwanie od XIX wieku. Pierwotnie wykonywaniem szopek trudnili się rzemieślnicy z ówczesnych przedmieść Krakowa, szczególnie Krowodrzy i Zwierzyńca. Mniejsze szopki chętnie nabywali mieszczanie, którzy ozdabiali nim swoje domy i obdarowywali najbliższych. Większe, ze wspaniałymi lalkami-kukiełkami i rozświetlone od wewnątrz płomykami świec – pełniły funkcję przenośnego teatrzyku, który w okresie świątecznym przy wtórze odgrywanej na żywo muzyki gościł w domach zamożnych krakowskich rodzin. Najstarsza zachowana szopka krakowska znajduje się w zbiorach Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie. Jest to dzieło Michała Ezenekiera z drugiej połowy XIX stulecia. Szopka Ezenekiera bywa nazywana „szopką-matką”, a to ze względu nie tylko na jej dawne pochodzenie, ale i kunszt, który wpłynął na ukształtowanie się kanonu szopki krakowskiej jako budowli smukłej, wielopoziomowej, wieżowej, symetrycznej, która ma służyć za miejsce przedstawienia narodzin Jezusa i charakteryzuje się spiętrzeniem zminiaturyzowanych elementów zabytkowej architektury Krakowa, fantazyjnie przetworzonych i połączonych. Od 1937 roku – z przerwą na lata II wojny światowej – zawsze w grudniu odbywa się konkurs, podczas którego prezentowane są szopki. Przynoszone są one na Rynek Główny w Krakowie i ustawiane u stóp pomnika Adama Mickiewicza. Od 1946 roku organizatorem konkursu jest Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. Wspólnotę krakowskich szopkarzy tworzą członkowie o silnym poczuciu jedności i tożsamości lokalnej. Co roku w konkursie bierze udział ok. 50 szopkarzy z kategorii seniorów i kilkuset w kategoriach dziecięcych i młodzieżowych. Twórcami szopek są osoby w różnym wieku i o różnym statusie zawodowym. Wśród kilkudziesięciu czynnych szopkarzy szczególną rolę w środowisku pełnią twórcy, którzy od pokoleń podtrzymują tradycję i dbają o jej rodzinny przekaz. Współcześnie szopki charakteryzują się nagromadzeniem zminiaturyzowanych elementów zabytkowej architektury Krakowa, które są fantazyjnie przetworzone i połączone. Szopki są nie tylko precyzyjnie zaprojektowane i bogato udekorowane, ale także zelektryfikowane i zmechanizowane, co dodatkowo wzmacnia efekt końcowy oraz uatrakcyjnia ich konstrukcje. Konstrukcje szopek najczęściej wykonane są z drewna, dykty i tektury, a do ich ozdabiania wykorzystuje się kolorowy papier, bibułę i staniol – wielokolorową, błyszczącą, metaliczną folię. Za pomocą figurek prezentowane są sceny związane z życiem miasta, ale także Polski i świata, nawiązujące do wydarzeń historycznych, kulturalnych i społecznych. Szopkarstwo krakowskie jako pierwszy polski wpis trafiło na Reprezentatywną Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO." Oprac. na podstawie artykułu ze strony Muzeum Krakowa.
Andrzej Janikowski, szopka krakowska wykonana przez Renatę, Edwarda i Marka Markowskich, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa Szopkarstwo krakowskie
Bibliografia: 1. Boże Narodzenie - świętować Nowy Początek : święto na granicy czasów / Anselm Grün ; [tł.tekstu Paweł Tkaczyk]. - Kielce : "Jedność", 2000. 2. Boże Narodzenie : polskie tradycje i zwyczaje / [red. prowadzący Dorota Próchniewicz]. - Otwock : Redan Media, cop. 2012. 3. Boże Narodzenie w polskiej kulturze / Maria Borejszo. - Poznań : "W Drodze", 1996. 4. https://www.gov.pl/web/kultura/bozenarodzenie Oprac.: G. Szeląg
W Norwegii podczas Wigilii podaje się żeberka świni i gotowane mięso owcze lub specjalne danie przygotowane z solonej i gotowanej ryby, która wcześniej leżała w ługu sodowym przez 2-3 dni. Potrawę tę, podawaną z boczkiem, nazywa się Lutefisk.
W Burundi tradycyjną bożonarodzeniową choinkę zastępują bananowce. Znaleźć je można w każdej szopce w tym kraju. Zgodnie z lokalną tradycją symbolizują one szacunek, z jakim witany jest rodzący się Jezus. Banan jest w Burundi symbolem przywitania gościa, dlatego nawet gdy prezydent kraju udaje się z wizytą do jakiegoś miasta, to trasę jego przejazdu dekoruje się młodymi bananami.
Peruwiańskim przysmakiem podczas świąt Bożego Narodzenia są świnki morskie. Mięso tych zwierząt ma niewiele tłuszczu i jest tanie, dlatego może być świetną alternatywą dla wieprzowiny. Tradycja jedzenia świnki morskiej jest bardzo silna w krajach andyjskich. Na dowód tego w katedrze, w dawnej stolicy imperium Inków - Cusco, na obrazie przedstawiającym ostatnią wieczerzę, Chrystus i jego uczniowie jedzą właśnie świnkę morską.
Tradycyjnie w całej Ameryce Łacińskiej na Wigilii nie może zabraknąć kakao z mlekiem i babki z rodzynkami, zwanej "panetón" (od słowa "pan", które oznacza chleb). Jest to zwyczaj pochodzący z Włoch, ale rozpowszechniony w wielu krajach. Ostatnio coraz popularniejszy staje się też szampan, którym jest musująca "sidra", czyli wino z jabłek.
W Szwecji tradycyjna uczta wigilijna składa się z rozmoczonej suszonej ryby, galarety, wieprzowej głowizny i chleba.