Want to create interactive content? It’s easy in Genially!
Byłeś jak drzewo1
Nierówno pod zeszyte
Created on April 26, 2021
Start designing with a free template
Discover more than 1500 professional designs like these:
View
Frayer Model
View
Math Calculations
View
Interactive QR Code Generator
View
Interactive Scoreboard
View
Interactive Bingo
View
Interactive Hangman
View
Secret Code
Transcript
Byłeś jak drzewo
Twórczość Krzysztofa Kamila Baczyńskiego to las. Złożony z wielu, wielu drzew rośnie z biegiem lat. Drzewo to jeden z najważniejszych motywów w utworach poety. Myślę, że sam Baczyński był drzewem. Zapraszam Cię do wspólnego budowania tej metafory. Narysujmy życie Baczyńskiego.
Korzenie
Ojcze, broń dźwigam pod kurtką, po nocach ciemno — walczę, wiary więdną. Ojcze — jak tobie — prócz wolności może i dzieło, może i wszystko jedno. Dzień czy noc — matko, ojcze — jeszcze ustoję w trzaskawicach palb, ja, żołnierz, poeta, czasu kurz. Pójdę dalej — to od was mam: śmierci się nie boję, dalej niosąc naręcza pragnień jak spalonych róż. 30. VII. 43 r. (Rodzicom, fragment)
Matka, Stefania Baczyńska była autorką podręczników szkolnych i nauczycielką. Łączyła ją silna więź z synem. Opiekowała się chorowitym Krzysztofem, dbała o dom (mąż bywał w domu tylko w weekendy), była pierwszą czytelniczką wierszy Baczyńskiego. To ona podsuwała synkowi baśnie, bajki. Te dziecięce lektury miały wielki wpływ na późniejszego poetę. Nasiono:
Stefania Baczyńska z synem, źródło: BN
Dziadek Baczyńskiego walczył w powstaniu styczniowym.
Stanisław Baczyński - ojciec poetybył nauczycielem języka polskiego, pisarzem, krytykiem i historykiem literatury, a także działaczem socjalistycznym i wojskowym. To on zaszczepił w Krzysztofie miłość do ojczyzny i kult walki o niepodległość kraju.Śmierć ojca, choć tak nieobecnego w życiu poety, był wstrząsem dla Baczyńskiego. Od tej pory poeta musiał zadbać o dom, finanse, jednocześnie pocieszając zrozpaczoną matkę. Korzenie:
Wrażliwa sadzonka
Baczyński jako chłopiec, źródło: BN
Otwarcie przemian O świcie widuję ptaki niedorosłe jak opierzony owoc milczenia. Kim byłem, że z chmury wyrosłem? Kim jestem, czerniejąc jak ziemia? Otwieram się co rok i schodzę w śnieg, zamykam się co rok i wstaję — drzewo, żeby przenosić liść na nieba brzeg i spadać tonem w dół — ulewą. Otwieram się co rok; zamykam sen do ziemi; serce obrosłe sierścią owijam w mleczów puch — i milczę tak, jak milczy zielone jabłko przemian, milczę jednaki w burzach — w znieruchomieniu — ruch.
27 III 42 r., Stawisko
Krzysztof Kamil Baczyński urodził się w 1921 roku. Należał do pierwszego pokolenia tych, którzy urodzili się w wolnej Ojczyźnie. Jakim był młodym drzewkiem? Tak wspominała go nauczycielka, która uczyła młodego Krzysztofa: Krzyś z natury był szalenie uczuciowy, nerwowy, kapryśny (...) odnosiłam wówczas wrażenie, że zostanie malarzem. Bardzo lubił rysować, ponosiła go fantazja, ilustrował tylko przez siebie zrozumiałe bajki, a kiedy opowiadał ich treść, to gorzały mu jego piękne sarnie oczy.
Poeta od dzieciństwa uwielbiał malować, ilustrował swoje lektury, dbał o piękne pismo. W przyszłości wspominano kształtnie zapisane słowa, którym wypełniał stronicy swoich tomików.Jaka wyrosła z tego gałązka? W swej twórczości Baczyński często wykorzystuje elementy fantastyczne. Świat snów łączy się z baśnią.
Sadzonka
ilustracja do bajki autorstwa poety, źródło: BN
PsyW oczach psów można unieść nieba biały tulipan. Kogo kochasz kochając przydrożne psy, chodząc w ulicach wiatrem spalonych, na szybach zastygając oczami szklanymi jak łzy? Kogo kochasz kochając w ich oczach maleńkie kobiety orientalnych snów, kiedy boisz się twarz ich jak kwiat wziąć do ręki i ostrożnie układasz mozaiki słów? Kogo kochasz? w tych oczach zastygł czas dyluwialnych, zwierzęcych epok i żółte, fosforyczne talerze gwiazd wprawione w oczy jak w niebo. Jakże spokojne ich twarze obrosłe sierścią - osadem - miłością lat, kiedy bijesz na oślep rękami jak wiosłem we wrogi obraz nieba i ziemi, w świat. Rzuć, rzuć magię wirujących kół, podnieś ręce do potęgi łap, wtul się w sierść przyjacielską i płyń przez zarosłe czaszkami wybrzeża lat. koniec lutego, 1941 r.
"Ciekawość" – bliskie spotkania psiego nosa z kaktusem. , rysunek K. K. Baczyńskiego, źródło: BN
Baczyński kochał swoje psy. Poświęcił im kilka wierszy,
Poezja Baczyńskiego to istny bestiariusz. Odnajdziemy tam wiele zwierząt-symboli. Często będą przybierały formy fantastyczne, oniryczne. Raz będą symbolizowały ofiarę, raz oprawcę. Są opiekunami człowieka, częścią świata-raju utraconego (Nie bój się nocy). Baczyński w jakiś magiczny sposób potrafił wnikać w istotę zwierzęcia, ukazać jego piękno.
We dwu, przyjacielu, we dwu, w uroczysku brzęczących godzin wytropimy zielony cud drugich narodzin.
Młode drzewo:
zdjęcie jamnika Dana, źródło: BN, zdjęcie poety z psem, źródło: BN
Brak słońca
(Pokolenie [Wiatr spienia drzewa], fragment)Nas nauczono. Nie ma litości. Po nocach śni się brat, który zginął, któremu oczy żywcem wykłuto, którem kości kijem złamano; i drąży ciężko bolesne dłuto, nadyma oczy jak bąble - krew. Nas nauczono. Nie ma sumienia. W jamach żyjemy strachem zaryci, w grozie drążymy mroczne miłości, własne posągi - źli troglodyci. Nas nauczono. Nie ma miłości. Jakże nam jeszcze uciekać w mrok przed żaglem nozdrzy węszących nas, przed siecią wzdętą kijów i rąk, kiedy nie wrócą matki ni dzieci w pustego serca rozpruty stąk. Nas nauczono. Trzeba zapomnieć, żeby nie umrzeć rojąc to wszystko. Wstajemy nocą. Ciemno jest, ślisko. Szukamy serca - bierzemy w rękę, nasłuchujemy: wygaśnie męka, ale zostanie kamień - tak - głaz.
K. K. Baczyński, Pokolenie, grafika z epodreczniki.pl
W 1939 zdaje maturę. Odetchnął zapewnie z ulgą, gdyż nie darzył szkoły szczególną sympatią. Uczniem był miernym, nawet z j. polskiego miał trójkę. Jedynie z rysunku zawsze miał piątki. Być może jego choroba (astma, problemy z sercem) sprawiła, że Baczyński nie mógł osiągnąć wysokich wyników? Wraz z nim liceum im. Stefana Batorego w Warszawie kończą znane Wam postaci: Alek, Rudy i Zośka z "Kamieni na szaniec". Należał do tzw. pokolenia Kolumbów. Rok 1939, 1 września wybucha wojna, która na zawsze grzebie marzenia Baczyńskiego o studiach na ASP. Pochylone młode drzewo:
Biała magia Stojąc przed lustrem ciszy Barbara z rękami u włosów nalewa w szklane ciało srebrne kropelki głosu. I wtedy jak dzban — światłem zapełnia się i szkląca przejmuje w siebie gwiazdy i biały pył miesiąca. Przez ciała drżący pryzmat w muzyce białych iskier łasice się prześlizną jak snu puszyste listki. Oszronią się w nim niedźwiedzie, jasne od gwiazd polarnych, i myszy się strumień przewiedzie płynąc lawiną gwarną. Aż napełniona mlecznie, w sen się powoli zapadnie, a czas melodyjnie osiądzie kaskadą blasku na dnie. Więc ma Barbara srebrne ciało. W nim pręży się miękko biała łasica milczenia pod niewidzialną ręką. 4 I 42 r., 3 w nocy
Drzewo zakwita
Basię z Drapczyńskich poeta poznaje na tajnych spotkaniach polonistyki UW. Od razu się w sobie zakochują. Baczyński zauroczony wielką inteligencją Basi w krótkim czasie oświadcza sie. Poznają się w grudniu, w czerwcu biorą ślub. Dlaczego? Krzysztof powiedział teściowej, że nie ma na co czekać, bo mogę nie przeżyć wojny. Barbara ma 19 lat i musi prosić rodziców o zgodę na ślub, Krzysztof ma 21 lat. Iwaszkiewicz powiedział, że ich ślub przypominał Komunię Świętą a nie ślub, gdyż tak byli młodzi. Mama Krzysztofa nie kochała synowej, była o nią zazdrosna. Po pewnym czasie wzajemnych kłótni, Krzysztof wyprosił, by matka opuściła ich wspólne mieszkanie i przeniosła się pod Warszawę.
poeta z żoną, źródło: BN
Basia ubóstwiała Baczyńskiego także jako poetę, była jego najwierniejszą fanką. Stała się jego muzą, on poświęcał jej erotyki, jakich polska literatura nie widziała! Ciekawostka: od kiedy Baczyński poznał Basię, w jego poezji coraz częściej pojawiał się kolor biały. Badacze wysnuli wniosek, iż to właśnie biel była dla poety kolorem szczęścia. Drzwo rozkwita:
Byłeś jak wielkie, stare drzewo... Byłeś jak wielkie, stare drzewo, narodzie mój jak dąb zuchwały, wezbrany ogniem soków źrałych jak drzewo wiary, mocy, gniewu. I jęli ciebie cieśle orać i ryć cię rylcem u korzeni, żeby twój głos, twój kształt odmienić, żeby cię zmienić w sen upiora. Jęli ci liście drzeć i ścinać, byś nagi stał i głowę zginał. Jęli ci oczy z ognia łupić, byś ich nie zmienił wzrokiem w trupy. Jęli ci ciało w popiół kruszyć, by wydrzeć Boga z żywej duszy. I otoś stanął sam, odarty, jak martwa chmura za kratami, na pół cierpiący, a pół martwy, poryty og IV 43r.
D r z e w o p ł o n i e
Byłeś jak wielkie, stare drzewo... Byłeś jak wielkie, stare drzewo, narodzie mój jak dąb zuchwały, wezbrany ogniem soków źrałych jak drzewo wiary, mocy, gniewu. I jęli ciebie cieśle orać i ryć cię rylcem u korzeni, żeby twój głos, twój kształt odmienić, żeby cię zmienić w sen upiora. Jęli ci liście drzeć i ścinać, byś nagi stał i głowę zginał. Jęli ci oczy z ognia łupić, byś ich nie zmienił wzrokiem w trupy. Jęli ci ciało w popiół kruszyć, by wydrzeć Boga z żywej duszy. I otoś stanął sam, odarty, jak martwa chmura za kratami, na pół cierpiący, a pół martwy, poryty ogniem, batem, łzami. W wielości swojej - rozegnany, w miłości swojej - jak pień twardy, haki pazurów wbiłeś w rany swej ziemi. I śnisz sen pogardy. Lecz kręci się niebiosów zegar i czas o tarczę mieczem bije, i wstrząśniesz się z poblaskiem nieba, posłuchasz serca: serce żyje. I zmartwychwstaniesz jak Bóg z grobu z huraganowym tchem u skroni, ramiona ziemi się przed tobą otworzą. Ludu mój, Do broni! IV 43r.
Subtitle
Po ślubie Krzysztof zaczął coraz więcej czasu spędzać wśród ludzi Podziemia. Chciał walczyć, chciał aktywnie uczestniczyć w walce. Brał udział w kilku akcjach, m.in. wysadzania pociągu. Niestety nie nadawał się na żołnierza- wciąż chory na astmę, wątły. Często koledzy z oddziału pomagali mu w pracach fizycznych. Krzysztof miał zająć się jedynie pisaniem wierszy, które natchną innych do walki. On jednak stanowczo odmówił. Kiedyś tak powiedział do swego znajomego, który odradzał mu walkę z bronią w ręku: ..zacząłem mu tłumaczyć, czy naprawdę jest rzeczą potrzebną, ażeby on z bronią w ręku szedł do Powstania, że może lepiej by siebie przechować, nie wiadomo, jak to będzie. Baczyński się bardzo żachnął, jak był opanowany, tak żachnął się wręcz gniewnie, i oto powiedział mi wprost: Proszę pana, kto jak kto, ale pan to powinien wiedzieć, dlaczego ja muszę iść, jeżeli będzie walka. kto jak kto , ale człowiek, który tak zna i rozumie moje dzieło, musi zrozumieć mnie!." (K. Wyka, za: baczynski.art.pl) I poszedł... Wziął udział w Powstaniu Warszawskim. Płonące drzewo:
Baczyński zginął w czwartym dniu powstania.
Żona nie wiedziała o śmierci męża. Nikt nie miał odwagi powiedzieć jej prawdy. Basia zmarła 1 września 1944 r. W jej głowę wbił się kawałek szkła, który uszkodził mózg. Umierała długo, wciąż zaciskają w dłoni tomik wierszy męża. Podobno jej ostatnie słowa brzmiały "Idę do ciebie, idę".
Powalone drzewo:
Matka Krzysztofa nie mogła uwierzyć w śmierć syna. Tak pisała niespełna rok po powstaniu: Szanowny Panie, Od tylu miesięcy zbieram się do napisania listu do Sz. Pana, ciągle odkładam. Wiem, że muszę tyle powiedzieć, i dlatego tak trudno mi jest zacząć. Przede wszystkim muszę się przyznać Sz. Panu, że chociaż powszechnie w Krakowie, jak mi mówił Pan Przyboś, panuje przekonanie, że syn mój zginął w Powstaniu — ja osobiście nie znalazłam dotąd potwierdzenia tej wersji. Wskazywano mi aż pięć dzielnic, w których jakoby miał zginąć, najwięcej mówiono o Ratuszu. Otóż sprawdzałam tę wiadomość i mam pewność prawie, że tam nie zginął. Stefania Baczyńska i teściowa poety zadbały, by jego wiersze ukazały się po wojnie. Stefania zmarła w latach 50. w domu starców. Pochowano ją z medalikiem syna, który odnaleziono w zbiorowej mogile na placu Blanka (tam pochowano Baczyńskiego).
Tych miłości... Tych miłości, które z nami na strumieniach białych płyną, co jak chmury nad głowami czasem każą zapominać, tych miłości jak zwierzęta, co wracają w las od ludzi węsząc z twarzą wyciągniętą, zanim śmierć ich nie ostudzi, tych miłości, które niosą sok z korzeni w słońce liściem, co jak puch dziewczęcych włosów lekko rosną ku niebiosom, nie wydepczą nienawiści. Tych miłości, o, za wiele, chociaż ziemia jeszcze twarda, nad nią zawsze śpiewa szelest, bo cóż ziemskość? - śmiech, pogarda, bo coż zbrodnia? - tylko mocniej za bijące morzem strumień kochać każe, że ślad głupi jak ten olbrzym, co się upił, co gdy wstanie, to zrozumie. W nas, co jak pomników głazy, z tych miłości mocno rośnie przez te czasy, nad te czasy, ponad nami - czas miłości. 27.01.1944
Liście nadziei
Należy podkreślić, że w wielu utworach poety dostrzegamy, że nie wszystko stracone. Wojnę pokona miłość. Miłość jest tym, co ponadczasowe, co nie przeminie, co pokona czas pożogi. Ze spalonego drzewa wyrastają liście nadziei:
i kolejny
Drzewo ulatuje w przestrzeń
Astronomia Stojąc pod niebem bez góry i dołu tętnię dojrzały do wielkości gwiazd. Własnych zaklęć ogromne koło krążę po niebie płynącym w czas. W sklepieniu cichym jak śmierć słowików nagle porywa mosiężny cyklon i tylko ludzie zostają - podobni rozdartym nad śmiercią cyrklom. A tu dzwonią światy obojętne, maczek gwiazd zamieniony w kosmos, rosną groźnie światy obojętne, przybliżone planety rosną. Oto droga bez góry i dołu. Kto widział nieba zamknięty strop? Oto przestrzeń trójkątów i punktów, linie dłoni przedłużone w głąb. Wtedy w sen pierwotniejszy od planet płyną masy coraz dalszych kół. O, rozrąbać cień meteorów ciosem snu jak toporem: na pół!
Baczyński chciał, by go zapamiętano, by jego poezja przetrwała. W ciagu ośmiu miesięcy napisał prawie sto wierszy. Wciąż pochylony nad widmem własnej śmierci chciał przetrwać jako artysta. Tak długo, jak będziemy czytać Baczyńskiego, tak długo będzie żył.
Gwiazda:
"Podaj mi rękę - mówił anioł - oto się stajesz zapatrzeniem gwiazd".
Narysuj gwiazdę:
Ach, umieram, umieram,ukończone dn. 12 października 1942 r.
Dziękuję za uwagę!
Asia Serafinko