Want to create interactive content? It’s easy in Genially!
Zima Kłębuszek2
dorota.kotarska
Created on December 13, 2020
Start designing with a free template
Discover more than 1500 professional designs like these:
View
Higher Education Presentation
View
Psychedelic Presentation
View
Vaporwave presentation
View
Geniaflix Presentation
View
Vintage Mosaic Presentation
View
Modern Zen Presentation
View
Newspaper Presentation
Transcript
2/2020
Kłębuszek 2
Szkoła Podstawowa im Orła Białego
Zima 2020r.
Spis treści
Z życia szkoły
1. Życzenia świąteczne, Marika Wałęza, kl.VIB i śpiew Zofia Jezerska, kl. VIB
2. Przepis na święta, Nikola Dolata, kl. VIIB
Ferie zimowe
3. Quiz - Jaka to melodia,
Przypominamy, że długo wyczekiwane ferie zimowe trwają między 4-17 stycznia 2021r.Mamy nadzieję, że wszyscy odpoczniecie i wrócicie do szkoły wypoczęci i gotowi do pracy w II semestrze.
4. Muzyczne podróże, śpiew Karolina Mańkowska, kl. VIB
5. Tradycje świąteczne, Oliwia Żółtowska kl. VIB
6. Moje Święta, Maja Sztankowska, kl. VIA
7. 5 pomysłów na świątecze dekoracje, Nikola Dolata, kl. VIIB
8. Opowieść wigilijna- esej, Zuzanna Kwaśniewska, kl. VIIIA
9. Recenzja filmu "Nazywam się Cukinia", Nikodem Rutkowski, kl. VIA
Zapraszamy do współpracy!
10.Opowieść wigilijna, Zofia Jezierska, kl. VIB
11. Świąteczna opowieść, Julia Kamińska
12. Nasza twórczość: Małgorzata Kowalska kl. VIIB, Miłosz Pniewski, kl. VIIB, Karolina Mańkowska kl. VIB, Maja Rutkowska kl. VIIB
Opiekun gazetki: Dorota Kapelska
Listen
Wśród nocnej ciszy - Zofia Jezierska, kl. VIB
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia
Skacze aniołek, skacze po chmurkach, niesie życzenia w anielskich piórkach. niesie w plecaku bombki i świeczki, a w walizkach złote dzwoneczki! Spełniajcie swe marzenia, cieszcie się każdym dniem! Rodzinnych i pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia, życzy
Redakcja Kłębuszka2
Listen
Przepis na Święta:
Składniki: rodzina , miłość , radość , kolacja wigilijna , kolędy , prezenty , opłatek , choinka Przygotowanie 1 .Ubieranie choinki . 2 .Przygotowywanie kolacji wigilijnej (12 potraw). 3. Rodzina dzieląca się opłatkiem i spożywająca kolacje wigilijną. 4. Śpiewanie kolęd. 5. Odpakowywanie prezentów. 6. Rozmowa , miłość i radosna atmosfera.
Nikola Dolata, kl. VIIB
Listen
quiz - jaka to melodia?
Kto wie, czy za rogiemKarolina Mańkowska, kl. VIB
Muzyczne podróże
Tradycje świąteczne
Oliwia Żółtowska, kl. VIB
24 grudnia – Wigilia w tradycji polskiej jest najbardziej uroczystym i najbardziej wzruszającym dniem w roku. Wszyscy spotykają się przy kolacji wigilijnej, która ma na celu charakter rodzinny. W tym dniu w każdym domu panuje wyjątkowa atmosfera przepełniona ciepłem i miłością. Rodziny gromadzą się przy wigilijnych stołach. Wieczerzę rozpoczyna się modlitwą i czytaniem fragmentu Ewangelii św. Łukasza, ta część dotyczy narodzin Jezusa. Następnie dzielą się opłatkiem, składając sobie życzenia. Wieczerza wigilijna to okazja, na którą raz w roku przyrządza się potrawy postne. Tradycyjnie powinno być ich dwanaście, co symbolizuje 12 apostołów. Na stole nie może zabraknąć barszczu z uszkami lub zupy z suszonych grzybów. Powinien zawitać także smażony karp przygotowany na różne sposoby, kapusta z grochem, kapusta z grzybami, pierogi z kapustą i grzybami, śledzie na różne sposoby np.: w sosie śmietanowym, w oleju, ryba po grecku, sałatka jarzynowa, jajka z majonezem, kluski z makiem, sernik i makowiec.
Symbolem, którego nie można wyobrazić sobie świąt jest choinka. Dzięki udekorowanemu drzewku dom nabiera świątecznej magii. Na choinkę zawieszamy upieczone miesiąc wcześniej pierniki, bombki, łańcuchy i światełka. Pod choinkę wkładamy zakupione wcześniej już prezenty dla bliskich, co daje nam ogromną radość, a pierwsza gwiazdka betlejemska wskazuje nam narodziny Jezusa. W wielu domach podczas kolacji wigilijnej śpiewane są kolędy np.: Wśród nocnej ciszy, Cicha noc, Dzisiaj w Betlejem, Lulajże Jezuniu. Ponadto dobrze rozpoznawalnym symbolem świąt są także szopki tworzone przez polskich artystów budzące podziw nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Znajdują się w nich czasem nawet żywe zwierzęta, które można podziwiać idąc na wieczorną pasterkę. Często wynosimy z domów rodzinnych przekonanie, że przygotowanie do Świąt Bożego Narodzenia musi być drobiazgowe, angażujące i tradycyjne. Najlepsze, co możemy zrobić dla siebie i innych, to spędzić razem czas w rodzinnej atmosferze, tradycji polskiej i magii świąt, życząc sobie nawzajem spełnienia marzeń.
Moje święta
Maja Sztankowska, kl. VIA
Co roku przed Wigilią każde dziecko niecierpliwie czeka na Święta Bożego Narodzenia. Wyczekuje prezentów i celebruje tradycje polskie. Zdecydowanie jedną z moich ulubionych tradycji jest otwieranie prezentów, które, jak wszyscy wierzą, przynosi Święty Mikołaj. Jest to czas, w którym spędzam czas z rodziną. Jemy 12 potraw wigilijnych, dzielimy się opłatkiem i składamy sobie życzenia. Na znak narodzin Chrystusa wkładamy pod biały obrus sianko, a pokój oświetla świeca i pięknie ozdobiona choinka, ubrana parę dni przed świętami. Święta Bożego Narodzenia to moje ulubione święta, ponieważ w tedy możemy spotkać się z bliskimi. Mam nadzieję, że mimo pandemii, będą one magiczne, tak jak zawsze.
5 pomysłów na ozdoby świąteczne
Ozdoby zrobione z jedzenia np. z suszonych pomarańczy czy orzechów
Krasnale zrobione np. ze skarpety i ryżu
Ozdoby na klamki bądź na choinkę
Stroiki nadają blasku
Choinki z naturalnych produktów
Nikola Dolata, kl. VIIB
Często podczas Świąt Bożego Narodzenia w telewizji rano są puszczane bajki dla dzieci na podstawie książki Charls'a Dickens'a pod tytułem "Opowieść Wigilijna". Są różne wersje: Myszka Miki, Barbie itd. Na stronach internetowych takich jak Youtube można zobaczyć wiele wersji tej powieści w wykonaniu nieprofesjonalnych twórców, jednak również wartych naszej uwagi. Pomimo, iż są to różne wersje to motyw pozostaje ten sam. Należy jednak zauważyć, że imiona bohaterów są często zmieniane w bajkach dla młodych odbiorców. Ten zabieg można wytłumaczyć na dwa sposoby:
Opowieść wigilijna - esej
Zuzanna Kwaśniewska, kl. VIIIA
Tyle lekcji życiowych ile udało się pomieścić w tak krótkiej lekturze jest niesamowite i świadczy o zadziwiających umiejętnościach pisarskich autora. Co jak na tamte czasy (utwór powstał w 1843 roku) było rzadko spotykanym zjawiskiem. Opowiadanie zalicza się do cyklu tzw. opowieści bożonarodzeniowych. Warto również zauważyć, iż zostało skonstruowane jak kolęda. Nie została podzielona na rozdziały, jak powinna, lecz na strofki. W ciąg całego opowiadania narrator wplata własne liczne komentarze i sugestie (dyskretne podpowiedzi),kształtując tym samym stosunek czytelnika do danej postaci. Jest to typowy przykład tzw. gawędy.
Czy istnieje człowiek nieznający historii markotnego starszego człowieka, którego jedynym celem w życiu jest zbieranie pieniędzy? Tego, którego nawiedzają duchy i przechodzi ogromną zmianę wewnętrzną? Tę opowieść z magicznym motywem świątecznym, pełną rodzinnego ciepła?Zaczynając od oryginału możemy zauważyć już na pierwszy rzut oka oryginalność twórcy. Jest to piękna, chwilami rozbawiająca do łez, smutna i pouczająca historia.
1)Dzieci mogłyby mieć problem z zapamiętaniem trudnych imion postaci(np.:Scrooge)2)Autorzy nie chcieli by dzieci myliły imiona bajkowych postaci z imionami bohaterów powieści. Podsumowując moje wcześniejsze przemyślenia. Dlaczego dzisiejsze społeczeństwo w okresie bożonarodzeniowym chętniej sięga po "Kevin sam w domu" niż po "Opowieść wigilijna"? Otóż wydawać się może, iż jest to wina powtarzalności tej tematyki. Lecz ile razy widzieliście: "Kevina samego w domu"?
Słuszniejszym stwierdzeniem będzie, że jest to po prostu bardziej znany utwór niż Charlse'a Dickens'a albo ze względu poruszanej problematyki. "Opowieść Wigilijna" porusza trudną tematykę, mianowicie, iż pieniądze to nie wszystko, one miną a bliscy zawsze pozostają przy nas. Pojawiają się również sceny pełne smutku i rozpaczy. Czy warto zapoznać się z tą pozycją? Bez dwóch zdań i zachęcam Was, abyście przeczytali lub obejrzeli jedną z animacji „Opowieści wigilijnej”.
Recenzja filmu "Nazywam się Cukinia"
„Nazywasz się Cukinia” podejmuje również temat relacji damsko- męskich. Uczuć rodzących się między Cukinią a Kamilą. Film przedstawia obraz dorosłego człowieka, policjanta, który chce pomóc dzieciom. Chce adoptować Cukinię i jego koleżankę Kamilę. Reżyser stosując technikę animacji podklatkowej, realne postacie z plasteliny sterowane ręcznie, stworzył bardzo realistyczny i estetyczny obraz. Poprzez animację w sposób łagodny przedstawił bardzo trudne społeczne problemy. Całości dopełnia bardzo delikatna i subtelna muzyka Sophie Hunger. Według mnie film warto zobaczyć. Dzieci mimo przykrych przeżyć potrafią czerpać radość z życia. Z czasem stają się tolerancyjne dla niedoskonałości swoich kolegów.
Nikodem Rutkowski, kl. VIA
„Nazywam się Cukinia” to animacja, opowidająca niezwykłą, wzruszającą historię chłopca o imieniu Ikar. Ten 9-letni chłopiec woli jednak, jak mówi się do niego Cukinia. Dziecko nie ma ojca, a mama nie interesuje się synem. Nadużywa alkoholu i ginie w tragiczny sposób. Cukinia trafia do domu dziecka. Poznaje tam kilkoro dzieci, z którymi na początku unika kontaktu. Przywódca grupy- Simon, naśmiewa się z chłopca i dokucza mu. Jednak z czasem staje się kolegą Cukini. Wkrótce, po przybyciu do sierocińca Cukini, zostaje przywieziona dziewczynka o imieniu Kamila. Kamila od razu interesuje chłopca i staje mu się bliska. Francusko- szwajcarska produkcja w reżyserii Claude'a Barrasa porusza bardzo poważne tematy braku rodzicielskiej miłości, morderstwa, alkoholizmu i odrzucenia. Animacja ukazuje te problemy i próbę ich zrozumienia z perspektyey dzieci zamieszkujących sierociniec. Dzieci mimo ciężkich przeżyć potrafią korzystać z życia i cieszyć się miłymi chwilami.
Wzruszony mężczyzna zadzwonił. Kiedy usłyszał znajomy głos, podziękował i zaprosił koleżankę z pracy na gorącą czekoladę.Na miejscu dostrzegł drobną niską kobietę. Z błyskiem w oku podszedł do niej i zaczęli rozmawiać. Okazało się, że mężczyzna nie miał lekko w życiu. Rodzina się od niego odwróciła i nieszczęśliwie się zakochał. Po długich rozmowach skończyły się tematy. Zaczęli się patrzyć sobie głęboko w oczy. Kiedy spojrzeli na żyrandol ujrzeli jemiołę i chyba każdy wie, jak to się skończyło. Parę lat później w pięknym białym domu mieszkała czteroosobowa rodzina: dziewczynka i chłopiec oraz mąż i żona. Dzień przed Wigilią pojechali na zakupy. Kiedy weszli do sklepu, Horacy dostrzegł przy dziale z bombkami starsze małżeństwo. To byli jego rodzice. Podbiegł do nich ze łzami w oczach i zapytał ,,Poznajecie mnie?”. Horacy, w imieniu całej rodziny, zaprosił na Wigilię rodziców.Następnego dnia, po wieczerzy Horacy wstał i powiedział: ,, Wiem, że sprawy potoczyły się tak a nie inaczej, ale Święta są po to żeby się godzić.'' Jeszce parę lat temu nie myślał, że spotka miłość swojego życia i pogodzi się z rodzicami. Do tej pory nie wie, czy to przypadek czy magia świąt.
Opowieść wigilijna
Zofia Jezierska, kl. VIB
Dawno, dawno temu, gdy cuda jeszcze się zdarzały, a magiczne zaklęcie otwierało klucz do najpiękniejszych opowieści wigilijnych. Jednak jedna z nich była unikatowa oraz potrafiła obudzić najbardziej kamienne serca. Na ulicy Sezamkowej w bloku mieszkał pan Horacy. Był samotnym, młodym oraz przepracowanym człowiekiem. Wszystkie święta spędzał w pracy oraz brał niepotrzebne nadgodziny. Czasami zasypiał przy biurku i spał tylko parę godzin. Nikt nie zwracał na to uwagi, oprócz jednej kobiety. Kiedy patrzyła na niego, wydawało jej się, że nie ma on w sobie grama radości. Na zegarach dochodziła godzina 20.00, był 23 grudnia. Kobieta specjalnie została dłużej w pracy i czekała aż Horacy zaśnie. Kiedy to się wydarzyło, położyła obok niego mały kartonik zapakowany w czerwony papier z białą wstążką. Odeszła cichutko i wyszła z biura. Dochodziła godzina 6.00. Pan Horacy wstał. Ze zdziwieniem przetarł oczy i otworzył tajemnicze pudełko. Wewnątrz znajdował się własnoręcznie udzierany szalik. Wyjął prezent z kartonika i gołym okiem dostrzegł małą karteczkę z napisem ,,Kornelia”, a z tyłu spostrzegł numer telefonu.
Opowieść świąteczna
Julia, Kamińska, kl. VIB
Pewnego grudniowego poranka dwunastoletnia dziewczynka o imieniu Pola siedziała przy biurku i rysowała najładniej jak umiała zimę, a umiała ślicznie rysować. Dziewczynka potrafiła wszystko narysować na przykład konia, choć najładniej wychodziły jej portrety. Pierwszego grudnia Pola myślała tylko o Świętach Bożego Narodzenia. Rodzice dziewczyny akurat wyjechali do ciotki, która ma sto dziesięć lat i potrzebowała opieki. Mieli przyjechać dopiero dwudziestego czwartego grudnia. Powierzyli opiekę nad Polą sąsiadce z na przeciwka. Kobieta nazywała się Irena Zakręcona i rzeczywiście taka była. Potrafiła bluzkę założyć na lewą stronę i co najlepsze do góry nogami. A raz zamiast pójść do muzeum poszła do galerii handlowej. Pola umiała sobie robić śniadanie, obiad i kolację. Obawiała się obiadów robionych przez panią Irenę, bo nie raz soliła ziemniaki ryżem zamiast solą albo zamiast kotleta lądował na talerzu solidny kawałek piernika.
Drugiego dnia grudnia Pola wcześnie wstała, zjadła śniadanie i zaczęła pisać list do Świętego Mikołaja, który miała już wcześniej napisać ale zabrakło jej czasu, bo zawsze miała dużo nauki. Nastolatka siedziała przy biurku i rozmyśla, i nagle do głowy przyszedł jej bardzo dobry pomysł. Wykrzyczała to na całe gardło: „POJADĘ DO WIOSKI ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA”. A sąsiadce powiem, że jadę na Białą szkołę na dwa tygodnie. Tak więc zrobiła nazajutrz powiedziała pani Zakręconej, że jutro jedzie na Białą szkołę i że rodzice się zgodzili. Sąsiadka bez żadnego zastanowienia nie zgłosiła sprzeciwu.
Dziewczyna spakowała się i wzięła kompas oraz spojrzała na mapę. Po chwili zamknęła oczy i zaczęła wyobrazić sobie wioskę świętego Mikołaja, po czym zaraz otworzyła je i ujrzał Panią Irenę ,która stała przy niej trzymając obiad. Pola szerzej otworzyła oczy, kiedy zobaczyła, co jest na talerzu. Leżały tam lody polane sosem pieczarkowym i ziemniaki posypane ryżem. - Dlaczego Pani mi zrobiła obiad? - zapytała grzecznie Pola. - Przecież musisz się najeść, zanim wyjedziesz. Ale ja wyjeżdżam dopiero jutro. Oznajmiła cierpliwie. - Jedz Jolciu! - Powiedziała starsza pani. - Jestem Pola! Nie Jola.- Powiedziała lekko poddenerwowana już dziewczyna. - A zresztą i tak już jadłam obiad. - Dodała spokojniejszym głosem.
Trudno to zrobię Ci kolację. - Powiedziała kobieta. - Nie!!! Znaczy poradzę sobie, dziękuję. - Odpowiedziała Pola. - No dobrze, ale później do mnie nie przychodź, że jesteś głodna, do zobaczenia jutro Florciu. Powiedziała sąsiadka i odwróciła się w stronę drzwi. - Nie jestem Flo… a zresztą nieważne! - Rzekła zrezygnowanym głosem dziewczyna i zamknęła za sąsiadką drzwi.Następnego dnia Pola wstała wcześnie rano, około ósmej. Zjadła śniadanie , ogarnęła się i zostawiła na stole karteczkę z napisem:Pani Ireno Wyszłam już z domu i wrócę dopiero za dwa tygodnie Pozdrawiam Pola.
Wyszła za drzwi, wzięła z drewnianego domku czerwono-biały rower i ruszyła w stronę nabrzeża. Kiedy dojechała na miejsce, przypłynął prom. Na wycieczkę chciało załapać się dużo ludzi, więc miała szanse wejść niepostrzeżenie z innymi rodzinami. Jej tata był kiedyś kapitanem na tym statku i pozwalał się jej chować w schowku na pościel. Pola weszła za rodziną liczącą kilkanaście osób i wślizgnęła się do małego pomieszczenia. Podróż miała trwać dziewiętnaście godzin, więc nastolatka miała czas na zainteresowanie się mapą. Po kilku minutach dziewczyna zasnęła i obudziła się w połowie drogi. Było już ciemno, wiec mogła wyjść na zewnątrz ze składzika. Spojrzała dla pewności przez dziurkę od klucza, czy nikt nie idzie i otworzyła ostrożnie drzwi. Na zewnątrz było zimno jak to w zimie, ale dziewczyna była przygotowana na takie niespodzianki. Nagle zobaczyła, że ktoś wychodzi zza zakrętu, ale na szczęście to była tyko mewa, która szukała jedzenia. Pola lubiła zwierzątka więc dała ptakowi kawałek bułki. Wróciła do schowka na pościel i zjadała się maślaną bułeczką. Po kilku kęsach usłyszała coraz głośniejsze kroki zbliżające się do składzika. Pola schowała bułeczkę, zanurzyła się w głąb pomieszczenia i ukryła się pod pościelą. Nagle do środka weszła niska o blond włosach pani z kilkoma poduszkami i wrzuciła je do środka. Dziewczyna przestraszona wyłoniła się zza poduszek i spojrzała na zegarek, była dziewiętnasta. Głos kapitana dotarł również do jej kryjówki, że do Helsinek dopłyniemy o czwartej w nocy. Dziewczyna była śpiąca i zasnęła w mgnieniu oka.
Nastała dwudziesta trzecia, kiedy Pola obudziła się i poczuła głód, sięgnęła do plecaka, ale nic tam nie było. Za plecami usłyszała cichy odgłos jedzenia, odwróciła się i zobaczyła jak mewa, którą poznała już wcześniej, kończyła jeść jej bułkę z szynką i serem. Pola była zła, ale zaraz uśmiechnęła się. Do wnętrza składzika dotarł cichy, ale wyraźny głos kapitana: „Za sześć godzin dopłyniemy do Helsinek”. Nastolatka była naprawdę głodna i postanowiła zajrzeć do kuchni. Wyszła po cichu ze schowka na pościel i zaczęła iść w kierunku kuchni. Przeszła koło kajut i skręciła w kierunku zapachu, który docierał z końca korytarza.
Pola dyskretnie podeszła do okienka i zobaczyła pieczonego kurczaka, który miał się znaleźć na zabawie mikołajkowej. Jej znajoma Mewa wleciała przez niedomknięte drzwi i zaczęła latać nad personelem aż zabrała bochen chleba i wyfrunęła. Pola w tym czasie weszła do środka i złapała kurczaka potem szybko pobiegła do kryjówki. To była prawdziwa uczta. Pola miała Przyszywaną Babcie, która mieszkała w Helsinkach nieopodal portu. Kiedy nareszcie dopłynęli, była już czwarta w nocy. Nastolatka wyszła z pomieszczenia jeszcze przed wszystkimi. Pobiegła do przodu weszła na barierkę, po czym zeskoczyła na zimny pokryty śniegiem piasek. Ruszyła w stronę miasta, gdzie mieszkała jej babcia. W centrum stała wielka choinka z wieloma lampkami i bombkami. Przyszywana babcia mieszkała w żółto-pomarańczowym domku z czerwonym dachem pokrytym teraz dużą warstwą śniegu. Kiedy dotarła na miejsce zapukała i otworzyła jej drzwi starsza kobieta o imieniu Lusia. Babcia zrobiła wielkie oczy. - Co ty tutaj robisz.? -zapytała zdziwiona. - Chciałam poznać osobiście Świętego Mikołaja! -Odpowiedziała dziewczynka - Aha! - Uśmiechnęła się babcia Lusia. - Posłuchaj, ja mam sanie i cztery renifery! - Powiedziała zachęcająco babcia wpuszczając Pole do środka. - Super!!! – wykrzyknęła radosnym głosem dziewczyna. - Ale najpierw musisz coś zjeść! - dodała surowym głosem babcia. Starsza kobieta podała dziewczynce gorącą czekoladę i okryła ją kocem. - Dlaczego jeszcze o tej porze nie śpisz? –zapytała, ziewając Pola. - Oglądałam film, a poza tym i tak nie chce mi się spać -odparła babcia, siadając na fotelu.
Rano dziewczynka wstała, zjadła śniadanie przygotowane przez babcię i wyszła na dwór. Śnieg padał przez prawie całą noc, więc białego puchu było po kolana. Starsza kobieta zaprowadziła ją do zagrody, gdzie trzymała renifery. Zwierzęta miały biało-brązowe futro i czarne kopyta. Babcia podeszła do czworga reniferów i szepnęła im coś, tak jakby chciała coś przekazać i wyprowadziła je na zewnątrz. Pola wskoczyła do sań i okryła się ciepłym, grubym kocem. -Na pewno dasz sobie radę? -zapytała Babcia Lusia. - Tak, nie martw się -odpowiedziała Pola. - Alkop de rucic! - wypowiedziała babcia Lusia a sanie zaczęły się przesuwać. - Co to znaczy? -zapytała zdziwiona dziewczynka. -To znaczy „ruszajcie” -powiedziała doniosłym głosem, jak dziewczynka odjeżdżała. - I zapamiętaj „Alkop de trucic” znaczy stój!!! -zawołała za oddalającymi się saniami. - Dobrze zapamiętaaaaaaaaaam!!!!! -krzyknęła dziewczynka, wjeżdżając w las. Chwilę po wyjechaniu Poli z miasta zaczął padać śnieg. Było go tak dużo, że prawie nic nie było widać. Pola spojrzała na mapę i rozmarzyła się. Wioska Świętego Mikołaja… . - Ciekawe jak wygląda wioska Świętego Mikołaja? -powiedziała sama do siebie Pola. - Normalnie!- odezwał się jakiś donośny głos. -Kto to powiedział?!!! - przestraszonym głosem spytała Pola.
-Ja -odpowiedział ten sam głos i po chwili dodał. - Ja renifer, tu jestem, biegnę jako ostatni. - A wyyy umiecie mówić? - powiedziała lekko przestraszonym głosem Pola. - -Alkop de trucic!!!!! - powiedziała głośno dziewczyna.
Zaprzęg stanął i Pola wyskoczyła z niego. Podeszła do reniferów, niedowierzając własnym uszom. - Wy naprawdę umiecie mówić!! - wydusiła z siebie. -Noooo, a dlaczego nie! - powiedział jeden, podnosząc do góry głowę. - Ja mam na imię Gero, kolega obok Ergo, a Ci stylu to Bunto i Eiro. - A ja mam na imię Po…… Chciała powiedzieć, ale nie skończyła bo… . - POLA!!!! -wykrzyknęli wszyscy razem. - Skąd znacie moje imię? - zapytała zdziwiona dziewczynka. - Babcia nam opowiadała dużo o tobie. Dobra szkoda czasu wsiadaj!! – odpowiedział Eiro. Dziewczyna wsiadła do sań i ruszyli dalej. Minęli wielkiego bałwana ulepionego przez dzieci. Potem przejechali tunel lodowy aż wyrzuciło ich do góry i spadli na jakąś polanę pokrytą masą śniegu. Nagle jeden z reniferów się odezwał: - Za tym wzgórzem znajduje się wioska świętego Mikołaja! - Wspaniale!! - wykrzyknęła radośnie dziewczynka. Podjechali bliżej wzgórza. Było za stromo, żeby wjechać na samą górę. - Dasz radę wdrapać się tam sama? - zapytał Bunto. - Raczej nie - odpowiedziała patrząc w górę dziewczynka. - Ale, jak byście mnie podrzucili, to może bym wylądowała na samej górze? - zapytała uśmiechnięta Pola. - To jest bardzo dobry pomysł!!! - wykrzyknęli wszyscy razem. - Czy babcia trzyma jakiś gruby szal, czy coś podobnego w saniach? - zapytała Pola. - Coś jest w szufladce pod siedzeniem - powiedział chwili namysłu Gero.
- Mam! – krzyknęła, wyciągając gruby wełniany szal z szuflady, po czym dodała. - Ty i Gero staniecie do siebie bokiem, a ty, Bunto, pociągniesz mnie do tyłu i puścisz, wtedy polecę do góry - powiedziała uradowanym głosem Pola.W ten sposób dziewczynka wylądowała na samym szczycie wzgórza. - Coooo maaam teraaaz zrobiiiiiić? - krzyknęła z góry Pola. - Najlepiej zjechać na pupie!- krzyknął jeden renifer z dołu. Dziewczynka usiadła i zaczęła zjeżdżać. Kiedy dotarła na sam dół, wyglądała jak bałwan śnieżny. Otrzepała się i jej oczom ukazał się kolorowy dom ozdobiony lampkami. Przed drzwiami stała wielka choinka pokryta śniegiem. Zrobiła mały krok do przodu otwierając drzwi. Jej oczom ukazały się jasne pomieszczenia. Weszła do środka i zobaczyła mały korytarz, prowadzący do nieco większego pokoju. Podeszła bliżej drzwi i popchnęła je leciutko. Zobaczyła taśmociągi, różne kotły, beczki oraz elfy robiące prezenty. Pola niedowierzała, była w szoku. Nagle usłyszała: - Ho Ho Ho, witaj Polu! - dziewczyna odwróciła się i zobaczyła Świętego Mikołaja. Przez chwilę zaniemówiła.- Dzień dobry panie Mikołaju - powiedziała wreszcie Pola. - No dzień dobry Polu kochana - powiedział Święty Mikołaj, głaszcząc się po brodzie. - Co cię do mnie sprowadza?- zapytał.
- Chciałam cię lepiej poznać - odwiedzała nieśmiało dziewczyna. - Ho. Ho, Ho, no dobrze dosyć tego stania, więcej zwiedzania! Powiedział ze śmiechem Mikołaj. - Chodź oprowadzę Ciebie po mojej wiosce. - Świetnie! - odpowiedziała zachwyconym głosem.
Zaczęli zwiedzanie od produkcji zabawek. Były tam misie, samochodziki, balony lalki, książki, zegarki i wiele innych niesamowitych rzeczy. Tuż za ścianą była pakownia prezentów. Znajdowały się tam kolorowe papiery w kropki, w paski, w kwadraty, w kwiatki… itp. - Tu, jak widzisz – zaczął święty Mikołaj – odczytuję listy. Zostało mi jeszcze z osiemset pięćdziesiąt cztery tysiące listów do przeczytania. Pola popatrzyła na Świętego Mikołaja jak by z niej żartował. - Tak Polu...- Święty Mikołaja zaczął mówić, ale nie skończył, ponieważ poślizgnął się na małej karctę papieru, która leżała na ziemi. Wszyscy podbiegli bliżej i pomogli mu wstać, ale nieskutecznie. Nie mógł stanąć na nodze. Jeden z elfów zadzwonił na elfowe pogotowie. Po krótkiej chwili podjechał biało- czerwony samochód z napisem „Instytut elfowej pomocy” i zabrali Świętego Mikołaja do szpitala razem z Polą, gdzie wykonali mu prześwietlenie. - Przepraszam panie elfie - powiedziała Pola. - Tak? - odparł. - Czy Święty Mikołaj wyzdrowieje? - Oczywiście, to tylko lekkie złamanie - oznajmił elf. - A mniej więcej kiedy? - dopytywała się Pola. - Za jakiś tydzień - powiedział elf. - Ale przecież Boże Narodzenie jest już jutro!- powiedziała z rozpaczą Pola i dodała – Mikołaju, i co teraz, przecież jutro jest Wigilia!!! - Spokojnie, odbędzie się! -powiedział Mikołaj. - Ale w jaki sposób? – powiedziała, prawie płacząc Pola. - Ty musisz polecieć - odpowiedział obolały Mikołaj. - Ja?!!!! - powiedziała zaskoczona nastolatka. - Tak, ty mi pomożesz! Ja nie dam rady wszystkim przywieść prezentów, mam nogę w gipsie.
- Mój najmniejszy i najlepszy elf przekaże Tobie wszystko. No dobrze idź już. Poznasz go, jest najmniejszy ze wszystkich i ma czerwono-zieloną czapkę i ma na imię Gucio. - Tak jest Panie Mikołaju! - krzyknęła nieco zdenerwowana. Nastolatka wyszła ze szpitala i zaczęła wypatrywać „Małego doświadczonego elfa o imieniu Gucio”. Weszła do pakowni, było bardzo trudno znaleźć najmniejszego elfa w takim tłumie. Wdrapała się na sanie i zaczęła wypatrywać zielono-czerwonej czapki. Nagle zobaczyła małego elfa, który siedział na ławeczce i smucił się. Pola podeszła do niego i zapytała: - Dlaczego jesteś taki smutny? - Ponieważ, nie mam nic do roboty. Zawsze Mikołaj dawał mi jakieś zadania. - Nie przejmuj się zaraz mi pomożesz z listami – pocieszyła go Pola - Super!!!! - wykrzyknął radosnym głosem elfik. - No chodź, nie będziemy tu przecież tak siedzieć - dodała Pola. Nastolatka razem z elfikiem poszła do specjalnego pokoju, w którym Mikołaj zawsze czytał listy. Pola poleciła elfowi czytać listy, a sama natomiast przekazywała innym elfom, co mają pakować. - Proszę tu jest list od Alicji Pączkowej. Mieszka na Lipowej 12 w Łodzi. Chciałaby, notujesz, pluszowego misa, nowe, kolorowe buty zimowe, sanki, zestaw długopisów i kredki - przeczytał Gucio. - Tak, tak!!Notuję - powiedziała Pola – Zostało nam sporo listów – dodała zmartwionym głosem.- Spokojnie, Święty Mikołaj nauczył mnie jednej sztuczki związanej z listami.Gucio pstryknął palcami i już wszystkie listy były dobrane do prezentów, a oni mogli spokojnie pójść do pakowni. Pola z nowym pomocnikiem podeszli do sań i spojrzeli na licznik prezentów. Miało być ich łącznie dziewięćset pięćdziesiąt cztery tysiące.
Robiło się już ciemno ,więc każdy elf zrobił, co do niego należało i mógł pójść spać. Pola poszła do łóżka świętego Mikołaja, było bardzo wygodne, więc dziewczyna szybko zasnęła. Nazajutrz Pola wstała wcześnie, tak jak kazał Święty Mikołaj. Na śniadanie wszyscy mieli bułkę z pomidorem i z sałatą. Kiedy wszyscy już zjedli, nastolatka wraz małym Guciem wsiedli do sań i ruszyli. Sanie wzbiły się nad chmury. Pola myślała, że to sen, ale to nie był sen, Sanie najpierw pomknęły do Łodzi, później w stronę Gdańska, Inowrocławia i tak dalej. W końcu jak odwiedzili wszystkie państwa a zajęło im to prawie osiem godzin, dolecieli do domu. W worku zostało kilka prezentów. - Czy kogoś pominęliśmy? - zapytała zmartwiona dziewczyna. - Nie! To są twoje prezenty - odpowiedział jej Gucio. - Ale ja nie wysyłałam listu do Świętego Mikołaja! – zdziwiła się. - Ale święty Mikołaj wiedział, co chcesz - odpowiedział Gucio i wpuścił ją przez okno do jej pokoju. Pola podziękowała i usiadła na kanapie. Po chwili zapukał ktoś do drzwi. Byli to rodzice dziewczynki, którzy zdążyli wrócić na Wigilię. Pod choinką zobaczyli masę prezentów. Pola była bardzo szczęśliwa, a rodzice wraz nią. Po wigilijnej kolacji, i radosnym śpiewaniu kolend przyszedł czas na prezenty. W jednym z kolorowych pudełek była wielka kula ze Świętym Mikołajem, a w następnym wiele innych magicznych rzeczy, o których Pola marzyła. To były najbardziej niezwykłe święta, jakie Pola kiedykolwiek przeżyła.
Nasza twórczość
Fraszki
Wiara Wierzysz w Boga, lecz będąc w potrzebie, czy nie modlisz się raczej by on uwierzył w ciebie?TworzenieNie jeden nasz reżyser problemem się trudzi czy tworzyć na festiwal, czy może dla ludzi? Małgorzata Kowalska Smutek Smutek jest smutny.Los jest dla niego okrutny.Może potrzebuje pocieszenia?Nie tylko błędów zrozumienia. Szczęście Szczęście jest miłe.Czasem małe.Każdy zasługuje na nie.Masz je – nie doceniasz.Znika – szukasz chociaż szczęścia cienia. Miłosz Pniewski
Nasza twórczość
Zima Zima gwiazdka złocista lśniąca z gałązki na gałązkę przenosi złoty pyłek Zima gwiazdka srebrzysta błyszcząca z gałązki na gałązkę przenosi srebrny pyłek. Zima gwiazdka prześliczna świetlista z gałązki na gałązkę rozrzuca świąteczny pyłek. Karolina Mańkowska
Nasza twórczość
Moje serce Moje serce jest jak galopujący koń, życie jest rumakiem, który nie znosi tchórzliwego jeźdzca. Moje serce jest jak galopujący koń nigdy się nie poddaje. Moje serce jest jak galopujący koń, zawsze dąży do celu i w biegu nie ustaje. Moje serce jest jak gallupujący koń, biegnie przed siebie czy przed przeszkodą staje? Moje serce... Maja Rutkowska, kl. VIIB