Want to create interactive content? It’s easy in Genially!
kaskaderzy
MissKinia
Created on November 15, 2020
Start designing with a free template
Discover more than 1500 professional designs like these:
View
Frayer Model
View
Math Calculations
View
Interactive QR Code Generator
View
Interactive Scoreboard
View
Interactive Bingo
View
Interactive Hangman
View
Secret Code
Transcript
Kaskaderzy Literatury
Marek Hłasko 1934-1969
Halina Poświatowska 1935-1967
Rafał Wojaczek 1945-1971
1940-1979
Andrzej Bursa 1932-1957
Ryszard Milczewski Bruno
Edward Stachura 1937-1979
Kaskaderzy Literatury
Marek Hłasko 1934-1969
Kaskaderzy Literatury
Jestem Julią mam lat 23 dotknęłam kiedyś miłości miała smak gorzki jak filiżanka ciemnej kawy wzmogła rytm serca rozdrażniła mój żywy organizm rozkołysała zmysły odeszła Jestem Julią na wysokim balkonie zawisła krzyczę wróć wołam wróć plamię przygryzione wargi barwą krwi nie wróciła Jestem Julią mam lat tysiąc żyję -
na krawędzi mijania nie ma pocałunków nie ma zapachów ani kolorów brzęk pszczoły gaśnie nad łąką usta w żółtym rumianku palce cierpko do trawy przywarte na krawędzi mijania wąskie światło ciemnieje i brzeg tak wyraźnie urywa się – ból
Halina Poświatowska 1935-1967
*** Kiedy Izolda umierała, Tristan pochylał się nad szpitalnym łóżkiem, ręką miękką i chłodną dotykał rozpalonego czoła. Podawał oddech z własnych ust i piła Izolda życie z oddechu kochanka. Podtrzymywał jej osuwającą się głowę, wąskie szczupłe plecy. Obojczyki wychudłe podnosiły się spiesznie, aby nadążyć za oddechem. Serce biło prędko, nierówno. Izolda zaciskała palce wokół ręki Tristana. Przemów do mnie – prosiła – chcę słyszeć twój głos, jeszcze mogę słyszeć – mówiła. Milczał Tristan i umarła ślepa Izolda przyciskając usta do rąk kochanka. Które miękkie były i chłodne.
*** dla ciebie piszę miłość ja bez nazwiska zwierzę bezsenne piszę przerażony sam wobec Ciebie której na imię Być ja mięso modlitwy której Ty jesteś ptakiem z warg spływa kropla alkoholu w niej wszystkie słońca i gwiazdy jedyne słońce tej pory z warg spływa kropla krwi i gdzie Twój język który by koił ból wynikły z przegryzionego słowa kocham
Kaskaderzy Literatury
Mówię do ciebie cicho Mówię do ciebie cicho tak cicho jakbym świecił I kwitną gwiazdy na łące mojej krwi Stoi mi w oczach gwiazda twojej krwi Mówię tak cicho aż mój cień jest biały Jestem chłodną wyspą dla twojego ciała które upada w noc gorącą kroplą Mówię do ciebie tak cicho jak przez sen płonie twój pot na mojej skórze Mówię do ciebie tak cicho jak ptak o świcie słońce upuszcza w twoje oczy Mówię do ciebie tak cicho jak łza rzeźbi zmarszczkę Mówię do ciebie tak cicho jak ty do mnie 11/12 VI 1966
Rafał Wojaczek 1945-1971
Sezon Jest poręcz ale nie ma schodów Jest ja ale mnie nie ma Jest zimno ale nie ma ciepłych skór zwierząt niedźwiedzich futer lisich kit Od czasu kiedy jest mokro jest bardzo mokro ja kocha mokro na placu, bez parasola
Jest ciemno jest ciemno jak najciemniej mnie nie ma Nie ma spać Nie ma oddychać Żyć nie ma Tylko drzewa się ruszają niepospolite ruszenie drzew rodzą czarnego kota który przebiega wszystkie drogi
Kaskaderzy Literatury
Gdzieś w nas Gdzieś w nas błyszczą gwiazdy poezji Gdzieś w nas niosą krzyże Polonii Gdzieś w nas kwilą buty północy Gdzieś w nas kłują włócznie cmentarzy Gdzieś w nas mącą kaci w strumieniach Gdzieś w nas piszą donosy na życie Gdzieś w nas pieją prawdy na rusztach Gdzieś w nas płaczą baby niesyte Gdzieś w nas stroją namioty cyrkowcy Gdzieś w nas płoszą dzieci jaskółki Gdzieś w nas pieją prawdy na rusztach Gdzieś w nas płaczą baby niesyte Gdzieś w nas stroją namioty cyrku Gdzieś w nas płoszą dzieci jaskółki Gdzieś w nas grają karty płomieni Gdzieś w nas czują zwierzęta człowieka Gdzieś w nas tańczą stróżów strachy Gdzieś w nas jadą bogowie wolni Gdzieś w nas piją wodzowie klęski Gdzieś w nas śpią ludzie niezłomni.
1940-1979
Ryszard Milczewski Bruno
UMIERAM Za winy moje i za niewinność moją, za brak, który czuję każdą cząstką ciałą i każdą cząstką duszy. Za brak rozdzierający mnie na strzępy jak gazetę zapisaną hałaśliwymi nic nie mówiącymi słowami. (...) za tajemnicę śmierci (...) Z malutką iskierką ufności, że jeżeli ziarno obumrze, wyda owoc. (...) Zostawiam, życie, bo stanąłem na początku, bo pociągnął mnie Ojciec i stanę na końcu i nie skosztuję śmierci
Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie wita nikt mi żaden nie mówi - bądź pozdrowiony bądź na śniadaniu tako na wieczerzy a sen niech cię ma między tym a tamtym Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie wita a pracowałem ciężko nad szukaniem nad wyszukaniem tych bram nieśmiertelnych tych bram zatraconych poszukując Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie spyta nikt mnie żaden nie spyta - jak ci się szło jak też ci się szło przez czarne listowie Przebyłem noc mówię i jestem zmęczony nie odwiedził mnie faun ani anioł stróż ani też najmniejszy robaczek świetlisty
Wędrówką jedną życie jest człowieka; Idzie wciąż, Dalej wciąż, Dokąd? Skąd? Dokąd? Skąd? Jak zjawa senna życie jest człowieka; Zjawia się, Dotknąć chcesz, Lecz ucieka? Lecz ucieka! To nic! To nic! To nic! Dopóki sił Jednak iść! Przecież iść! Będę iść! To nic! To nic! To nic! Dopóki sił, Będę szedł! Będę biegł! Nie dam się!
Idź dalej(wiersz klasyka) Edward Stachura Czy wszystko już dla mnie stracone, skończone? Wróżbiarzu, co czytasz z obłoków jak z ksiąg, Spójrz i przeczytaj, co pisze tam o mnie. Weź przebij, weź odsłoń mi nieco ten gąszcz! Prawdziwy to gąszcz, kłębi gęściej się wciąż, Niewiele tam widzi proroczy mój wzrok: Krzyżują się drogi i gmatwa się czas, Co było i co jest, i co stanie się. Straszliwy to gąszcz, kłębi gęściej się wciąż, Kurzawa szaleje, dzień zbłądził i noc. Gdzieś gna tabun koni i pali się las, I dym się unosi, wciąż więcej go jest. Nie widzę już nic, nic a nic, biało mi. Idź dalej niezłomnie, a mnie zostaw sny. Nic nie jest stracone, skończone też nie, Gdy droga przed tobą, a sam jesteś w tle.
Edward Stachura 1937-1979
Kaskaderzy Literatury
Rówieśnikom kameleonom Brzdąkający ostrożnym cynizmem Uchodzący za dobrą monetę Czekający na mannę z nieba Gdzież nam myśleć o miłości ojczyzny My nawet jednej kobiety Nie umiemy kochać jak trzeba Zaprawieni w kłamstwie doskonale Niewiniątka udające zuchów Z kieszonkowym przekonań bagażem My już twarzy nie mamy wcale My mamy papierowe maski zamiast twarzy Chodzimy zrównoważeni i mali Nie gardzący dobrym obiadem A gdy późny zmierzch zakrzepnie w ołów Przechadzamy się pod latarniami I ograne płyty z końcem świata Nakręcamy gestem apostołów
PoetaPoeta cierpi za miliony od 10 do 13.20 o 11.10 uwiera go pęcherz wychodzi rozpina rozporek zapina rozporek Wraca chrząka i apiat cierpi za miliony
MIŁOŚĆ Tylko rób tak żeby nie było dziecka tylko rób tak żeby nie było dziecka To nie istniejące niemowlę jest oczkiem w głowie naszej miłości kupujemy mu wyprawki w aptekach i w sklepikach z tytoniem tudzież pocztówkami z perspektywą na góry i jeziora w ogóle dbamy o niego bardziej niż jakby istniało ale mimo to ...aaa płacze nam ciągle i histeryzuje wtedy trzeba mu opowiedzieć historyjkę o precyzyjnych szczypcach których dotknięcie nic nie boli i nie zostawia śladu wtedy się uspokaja nie na długo niestety.
Sobota Boże jaki miły wieczór tyle wódki tyle piwa a potem plątanina w kulisach tego raju między pluszową kotarą a kuchnią za kratą czułem jak wyzwalam się od zbędnego nadmiaru energii w którą wyposażyła mnie młodość możliwe że mógłbym użyć jej inaczej np. napisać 4 reportaże o perspektywacz rozwoju małych miasteczek ale mam w dupie małe miasteczka mam w dupie małe miasteczka mam w dupie małe miasteczka
Andrzej Bursa 1932-1957