Want to create interactive content? It’s easy in Genially!
ADAM MICKIEWICZ "SONETY KRYMSKIE"
Paweł Domzalski
Created on June 17, 2020
ADAM MICKIEWICZ "SONETY KRYMSKIE"
Start designing with a free template
Discover more than 1500 professional designs like these:
Transcript
ADAM MICKIEWICZ
PREZENTACJA DO SAMODZIELNEJ NAUKI- NIE NADAJE SIĘ DO WYŚWIETLANIA NA LEKCJI ;)
SONETY KRYMSKIE
KRYM
Podróż była częścią romantycznego stylu życia. Romantycy chętnie wyruszali w drogę, nie tylko w poszukiwaniu egzotyki i przygód, ale także po to, by podczas wędrówki móc wejrzeć w głąb samych siebie. Szczególnie ważnym kierunkiem podróży okazał się Wschód. Orient fascynował romantyków odmiennością natury, kultury oraz zaskakiwał specyficzną filozofią życia mieszkańców.
WSTĘP
MAPA INTERAKTYWNA
GENEZA SONETÓW
WAŻNE POJĘCIA
TEKSTY ŹRÓDŁOWE
DODATKOWA PREZENTACJA
SONET JAKO GATUNEK
RECYTACJA
ARTYKUŁ
Stepy Akermańskie
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu, Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi; Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi, Omijam koralowe ostrowy burzanu. Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu, Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi; Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzeńka wschodzi? To błyszczy Dniestr, to wzeszła lampa Akermanu. Stójmy! - jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie, Których by nie dościgły Źrenice sokoła; Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie, Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła. W takiej ciszy! - tak ucho natężam ciekawie, Że słyszałbym głos z Litwy. - Jedźmy, nikt nie woła.
Widok gór ze stepów Kozłowa
Pielgrzym i Mirza Pielgrzym Tam? czy Allah postawił ścianą morze lodu? Czy aniołom tron odlał z zamrożonej chmury? Czy Diwy z ćwierci lądu dŹwignęli te mury, Aby gwiazd karawanę nie puszczać ze wschodu? Na szczycie jaka łuna! pożar Carogrodu! Czy Allah, gdy noc chylat rozciągnęła bury, Dla światów żeglujących po morzu natury Tę latarnię zawiesił śród niebios obwodu? Mirza Tam? - Byłem; zima siedzi, tam dzioby potoków I gardła rzek widziałem pijące z jej gniazda. Tchnąłem, z ust mych śnieg leciał; pomykałem kroków, Gdzie orły dróg nie wiedzą, kończy się chmur jazda, Minąłem grom drzemiący w kolebce z obłoków, Aż tam, gdzie nad mój turban była tylko gwiazda. To Czatyrdah! Pielgrzym Aa!!
Burza
Zdarto żagle, ster prysnął, ryk wód, szum zawiei, Głosy trwożnej gromady, pomp złowieszcze jęki, Ostatnie liny majtkom wyrwały się z ręki, Słońce krwawo zachodzi, z nim reszta nadziei. Wicher z tryumfem zawył, a na mokre góry, Wznoszące się piętrami z morskiego odmętu, Wstąpił jenijusz śmierci i szedł do okrętu, Jak żołnierz szturmujący w połamane mury. Ci leżą na pół martwi, ów załamał dłonie, Ten w objęcia przyjaciół żegnając się pada, Ci modlą się przed śmiercią, aby śmierć odegnać. Jeden podróżny siedział w milczeniu na stronie I pomyślił: szczęśliwy, kto siły postrada, Albo modlić się umie, lub ma się z kim żegnać.
Bakczysaraj
Jeszcze wielka, już pusta Girajów dziedzina. Zmiatane czołem baszów ganki i przedsienia, Sofy, trony potęgi, miłości schronienia, Przeskakuje sarańcza, obwija gadzina. Skróś okien różnofarbnych powoju roślina, Wdzierając się na głuche ściany i sklepienia, Zajmuje dzieło ludzi w imię przyrodzenia I pisze Balsazara głoskami "RUINA". W środku sali wycięte z marmuru naczynie; To fontanna haremu, dotąd stoi cało I perłowe łzy sącząc woła przez pustynie: "Gdzież jesteś. o miłości, potęgo i chwało! Wy macie trwać na wieki, źródło szybko płynie, O hańbo! wyście przeszły, a źródło zostało".
haremu
Bakczysaraj w nocy
Rozchodzą się z dżamidów pobożni mieszkańce, Odgłos izanu w cichym gubi się wieczorze, Zawstydziło się licem rubinowym zorze, Srebrny król nocy dąży spocząć przy kochance. Błyszczą w haremie niebios wieczne gwiazd kagańce, Śród nich po safirowym żegluje przestworze Jeden obłok, jak senny łabędź na jeziorze: Pierś ma białą, a złotem malowane krańce. Tu cień pada z menaru i wierzchu cyprysa, Dalej czernią się kołem olbrzymy granitu, Jak szatany siedzące w dywanie Eblisa Pod namiotem ciemności; niekiedy z ich szczytu Budzi się błyskawica i pędem farysa Przelatuje milczące pustynie błękitu.
Grób Potockiej
W kraju wiosny, pomiędzy rozkosznymi sady, Uwiędłaś, młoda różo! bo przeszłości chwile, Ulatując od ciebie jak złote motyle, Rzuciły w głębi serca pamiątek owady. Tam na północ ku Polsce świecą gwiazd gromady, Dlaczegoż na tej drodze błyszczy się ich tyle? Czy wzrok twój ognia pełen, nim zgasnął w mogile, Tam wiecznie lecąc jasne powypalał ślady? Polko, i ja dni skończę w samotnej żałobie; Tu niech mi garstkę ziemi dłoń przyjazna rzuci. Podróżni często przy twym rozmawiają grobie, I mnie wtenczas dźwięk mowy rodzinnej ocuci: I wieszcz, samotną piosnkę dumając o tobie, Ujrzy bliską mogiłę, i dla mnie zanuci.
Droga nad przepaścią w Czufut–Kale
MIRZA I PIELGRZYM MIRZA. Zmów paciérz, opuść wodze, odwróć nabok lica, Tu jeździec końskim nogom swój rozum powierza; Dzielny koń! patrz jak staje, głąb okiem rozmierza, Uklęka, brzeg wiszaru kopytem pochwyca, I zawisnął — tam nie patrz, tam spadła źrenica, Jak w studni Al-Kairu o dno nie uderza. I ręką tam nie wskazuj, nie masz u rąk pierza; I myśli tam nie puszczaj, bo myśl jak kotwica Z łodzi drobnéj ciśniona w nieźmierność głębiny, Piorunem spadnie, morza do dna nie przewierci, I łódź s sobą przechyli w otchłanie chaosu. PIELGRZYM. Mirzo, a ja spójrzałem! przez świata szczeliny Tam widziałem — com widział, opowiém — po śmierci, Bo w żyjących języku nie ma na to głosu.
DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ!