Want to create interactive content? It’s easy in Genially!

Get started free

Untitled genially

kasia.podsadniak

Created on May 19, 2020

Start designing with a free template

Discover more than 1500 professional designs like these:

Transcript

Kordian

Basic guide to create an awesome presentation

W akcie pierwszym Kordian jest dorastającym chłopcem o niezwykłej wrażliwości uczuciowej i intelektualnej, o wybujałej, poetyckiej wyobraźni. Wyjątkowo intensywnie poszukuje swego miejsca na ziemi. Marzy o dokonaniu czegoś, co mogłoby potwierdzić jego osobowość, podkreślić jego obecność w otaczającym świecie. Przeżywa okres rozterek i poszukiwań typowy dla dorastającego pokolenia. Przeżywa go jednak niesłychanie mocno i na miarę romantycznej nieprzeciętności.

Otom ja sam, jak drzewo zwarzone od kiści, Sto we mnie żądz, sto uczuć, sto uwiędłych liści; Ilekroć wiatr silniejszy wionie, zrywa tłumy. Celem uczuć — zwiędnienie; głosem uczuć — szumy Bez harmonii wyrazów… Niech grom we mnie wali! Niech w tłumie myśli jaką myśl wielką zapali… Boże! zdejm z mego serca jaskółczy niepokój, Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj… Jedną myśl wielką roznieć, niechaj pali żarem, A stanę się tej myśli narzędziem, zegarem, Na twarzy ją pokażę, popchnę serca biciem, Rozdzwonię wyrazami i dokończę życiem.

Bohater przeżywa skomplikowane dramaty wewnętrzne, obserwuje i kontempluje otaczający go świat, poszukuje idei, która nadałaby jego istnieniu głębszy sens. ,,Jaskółcze niepokoje”, wybujała wyobraźnia i romantyczne marzenia zmuszają go do nieustannego poszukiwania jakiegoś wykraczającego poza codzienność ideału. To nieustanne pragnienie dokonania czegoś wielkiego koliduje jednak z możliwościami piętnastolatka.

Piętnastoletni Kordian kocha się w starszej od siebie o kilka lat Laurze. Zaplątuje się znowu w sprawy i sytuacje, do których jeszcze nie dojrzał i których nie potrafi udźwignąć. Laura nie traktuje go poważnie. Konrad czując upokarzający brak wzajemności, przeżywa znowu dramat, traci wiarę w siebie i sens własnego istnienia.

KORDIAN Tak, gdy mię spalą męczarnie, To będę świecił ludziom próchnem moich kości. Talenta są to w ręku szalonych latarnie, Ze światłem idą prosto topić się do rzeki. Lepiej światło zagasić i zamknąć powieki, Albo kupić rozsądku, zimnych wyobrażeń, Zapłacić za ten towar całym skarbem marzeń…

Obserwujemy tu zatem nieustanny konflikt między wyobraźnią bohatera a światem zewnętrznym, między marzeniami a realnymi możliwościami ich realizacji. Wyzwolenie z trapiących niepokojów i konfliktów, z poczucia nieprzydatności i społecznego wyobcowania, znajduje jedynie w myśli o samobójczej śmierci. Dokonuje tego czynu z całą młodzieńczą determinacją. Zawiedziony przez młodzieńcze marzenia postanawia umrzeć.

Tak kończy się pierwszy etap biografii bohatera, etap poszukiwania sensu życia.

Konfrontacja młodzieńczych marzeń i poetyckich mitów z dziewiętnastowieczną rzeczywistością, tym razem zachodnioeuropejską, staje się następnym rozdziałem biografii Kordiana, przedstawionym w drugim akcie dramatu. Rzecz rozgrywa się w roku 1828, w kilka lat po nieudanym samobójstwie. Wędruje przez Anglię, Włochy i Szwajcarię, zdobywając kolejno trzy etapy doświadczeń.

W Londynie Kordian spaceruje w James Parku

Bohater dramatu odbywa tu ważną rozmowę z dozorcą parku,

DOZORCA Pan jakby lord płaci. Mam honor mu polecić siebie, moich braci… Jeden, jak ja, przedaje krzesła w parlamencie, Drugi, jak ja, przedaje groby w Westminsterze; Trzeci robi na przedaż herbowe pieczęcie, Na każdej ryje łokieć, szalki i dwie wieże, Podobne kształtem do wież dłużników więzienia. Czwartego lud nazywa Garrikiem tragicznym; Prawdziwie małpi talent wziął od urodzenia I Punsza bohatera przed tłumem ulicznym Pokazuje, przez Punsza usta opowiada, Jak zabił żonę, dziecię wyrzucił przez okno, Obwiesił kata, wreszcie w szpony diabła wpada; A gdy go diabeł porwie, widzę we łzach mokną…

Na skale w Dover Kordian czyta fragment dramatu Szekspira pt. ,,Król Lear"

Szekspirze! duchu! zbudowałeś górę Większą od góry, którą Bóg postawił. Boś ty ślepemu o przepaści prawił, Z nieskończonością zbliżyłeś twór ziemi. Wolałbym ciemną mieć na oczach chmurę I patrzeć na świat oczyma twojemi. wstaje Próżno myśl genijuszu świat cały pozłaca, Na każdym szczeblu życia rzeczywistość czeka. Prawdziwie jam podobny do tego człowieka, Co zbiera chwast po skałach życia. — Ciężka praca!…

Czytając utwór Szekspira, Kordian uświadamia sobie ostatecznie, że między światem wyobraźni i marzeń, między poetycką fikcją a realną rzeczywistością istnieje wielka rozbieżność. W życiu natomiast liczy się tylko realna rzeczywistość. Owa zaś rzeczywistość jest pozbawiona wszelkich ideałów, których poszukiwał Kordian. Jej siłą napędową jest bowiem pieniądz, za który wszystko można kupić: zarówno krzesło w parku, jak miejsce w parlamencie, grób w ekskluzywnym Westminsterze czy herbową pieczęć. Świat idealnych wyobrażeń Kordiana został tym razem rozbity przez zmaterializowaną prozę życia.

Następne konfrontacje dokonały się we Włoszech. Pierwsza w willi Wioletty, druga w pałacu papieskim. Tutaj z kolei złudnym mitem okazały się romantyczne marzenia o wielkiej miłości. Wraz z finansowym bankructwem bohatera wygasły uczucia jego włoskiej kochanki. Znowu dała o sobie znać potęga pieniądza.

KORDIAN U drzwi stoją wierzyciele! Lecz bogactwo w miłości znikomą jest marą, Dawałem ci brylanty, dziś sercem się dzielę. WIOLETTA Ach brylanty… Gdzie klucze?… KORDIAN Stój! stój, moje życie! Wczoraj — aby opóźnić majątku rozbicie, Z twoimi brylantami siadłem do gry stoła; Gra mi wszystko pożarła… Lecz serce anioła!… WIOLETTA ze łzami i gniewem Ach! ach! ja nieszczęśliwa, zabrał mi klejnoty! KORDIAN Zabijasz mię, kochanko, niewczesnymi łzami — Serce twoje przekładam nad wszelki dar złoty. WIOLETTA Przegrałeś moje serce razem z klejnotami!! Nędza! nędza mię czeka!…

Złudzeniem na koniec okazała się również wiara w autorytet moralny papieża, u którego Kordian zjawił się jako przedstawiciel uciśnionej przez zaborców Polski. Zamiast spodziewanego błogosławieństwa dla poległych i współczucia dla zwyciężonych papież udzielił mu ostrej reprymendy. Obawiając się rewolucyjnych idei papież okazał się rzecznikiem starego porządku i sprzymierzeńcem europejskich mocarzy. Kordian otrzymał tym razem gorzką lekcję polityczną

Ta scena nawiązuje do przyjętego z oburzeniem przez emigrację faktu potępienia powstania listopadowego przez Grzegorza XVI.

KORDIAN W darze niosę ci, Ojcze, relikwiją świętą, Garść ziemi, kędy dziesięć tysięcy wyrżnięto Dziatek, starców i niewiast… Ani te ofiary Opatrzono przed śmiercią chlebem eucharisti; Złóż ją tam, kędy chowasz drogie carów dary, W zamian daj mi łzę, jedną łzę… PAPIEŻ (...) Niech się Polaki modlą, czczą cara i wierzą… KORDIAN rzucając na powietrze garść ziemi Rzucam na cztery wiatry męczennika prochy! Ze skalanymi usty do kraju powrócę… PAPIEŻ Na pobitych Polaków pierwszy klątwę rzucę. Niechaj wiara jak drzewo oliwkowe buja, A lud pod jego cieniem żyje.

Jednakże gorycz doświadczenia, która dawniej prowadziła do przekonania o beznadziejności istnienia, zaczęła stawać się tym razem zalążkiem swoistego buntu zmierzającego powoli do odnalezienia wartości godnej poezji i ludzkiego życia. Aby to w pełni ukazać, Słowacki poprowadził swojego bohatera – poetę na szczyt Mont Blanc – najwyższej góry Europy. Stojącemu jak „posąg człowieka na posągu świata” Kordianowi zaświta tutaj wielka, buntownicza i radykalna myśl poderwania ludów Europy do walki z tyranią. To rewolucyjne zamierzenie obalenia tronów skrystalizuje się w jego świadomości w oparciu o postać szwajcarskiego bohatera narodowego – Winkelrieda. Stworzy tu więc Kordian poetycko-polityczną koncepcję poświęcenia się narodu polskiego za ludzkość, a własnej osoby za naród.

KORDIAN Tu szczyt… lękam się spojrzeć w przepaść świata ciemną. Spojrzę… Ach! pod stopami niebo i nad głową Niebo… Zamknięty jestem w kulę kryształową; Gdyby ta igła lodu popłynęła ze mną Wyżej — aż w niebo… nie czułbym, że płynę. Stąd czarne skrzydła myśli nad światem rozwinę. (...) Jam jest posąg człowieka na posągu świata. (...) Uczucia po światowych opadały drogach… Gorzkie pocałowania kobiety — kupiłem… Wiara dziecinna padła na papieskich progach… Nic — nic — nic — aż w powietrza błękicie Skąpałem się… i ożyłem, I czuję życie!

Caspar David Friedrich, Wędrowiec nad morzem mgły, 1818

Nie — myśli wielkiej trzeba z ziemi lub z błękitu. Spojrzałem ze skały szczytu, Duch rycerza powstał z lodów… Winkelried dzidy wrogów zebrał i w pierś włożył, Ludy! Winkelried ożył! Polska Winkelriedem narodów! Poświęci się, choć padnie jak dawniej! jak nieraz! Nieście mię, chmury! nieście, wiatry! nieście, ptacy! chmura znosi go z igły lodu

Obraz Konrada Groba Winkelried pod Sempach

Arnold Winkelried Arnold Winkelried ze Stans (XIV wiek) – średniowieczny fikcyjny bohater szwajcarski. W bitwie pod Sempach wojsk szwajcarskich z wojskami habsburskimi w 1386 roku Arnold Winkelried z okrzykiem „Droga dla Wolności!” ruszył do boju, kierując na siebie uderzenie przeciwników: chwycił kilka wrogich włóczni i wbił je we własną pierś. Czynem tym spowodował powstanie wyłomu w szykach bojowych nieprzyjaciela, dzięki czemu atak Szwajcarów zakończył się pokonaniem wrogich wojsk. Z powodu swojego czynu Winkelried uznawany jest za symbol poświęcenia własnego życia dla dobra ojczyzny. Przed bitwą miał wypowiedzieć słowa „Bracia, zadbajcie o moją żonę i dzieci”[1].

Z pełnego niepokojów młodzieńca, a następnie przedstawiciela Polski cierpiącej - bohater dramatu przeobraża się w nowego Winkelrieda czującego dość siły, by uratować własny naród. Z tą ideą, potraktowaną jako cel życia, zjawia się Konrad w Polsce.

Romantyczna podróż

Adrian Ludwig Richter, Małe jezioro (1839)

W literaturze romantycznej motyw podróży powtarza się często. Wędrówka pozwala zdobyć nowe doświadczenia, sprzyja refleksji.

W taką romantyczną podróż udał się również sam Słowacki – w drugiej połowie lat trzydziestych odwiedził miejsca ważne dla śródziemnomorskiej kultury – stały się one dla niego źródłem refleksji nad tradycją, historią, dorobkiem literatury europejskiej. Pozwoliło to poecie zweryfikować zarówno własne doświadczenia na temat jednostki, jej roli w historii, jak i odkryć nowe treści w największych dokonaniach kultury.

Podróż Słowackiego trwała cały rok i wiodła przez Włochy, Grecję, Egipt, Palestynę, Syrię, Liban, Libię. Słowacki płynął żaglowcem, parowcem i łódką, jechał dyliżansem, konno, na wielbłądzie i na osiołku, pokonywał góry, pustynie i katarakty na Nilu, przetrwał kwarantannę podczas epidemii dżumy. Oglądał piramidy, meczety i cmentarze, odwiedzał klasztory, spędził noc nad grobem Chrystusa.

Na początku XIX wieku zapanowała w Europie moda na turystykę górską. Najsłynniejszymi górami stały się Alpy, we Włoszech szczególną atrakcją był Wezuwiusz, w Polsce coraz częściej wyprawiano się w Pieniny i Tatry. Góry opisywano w naukowych traktatach i w wierszach. Poszarpane skały, przepaści, krystaliczne jeziora i wodospady tworzyły bowiem pejzaż inspirujący wielu artystów. Groźne i wzniosłe, zdawały się sięgać nieba. Ich zdobywcy mieli u stóp ludzkie siedziby i przyziemne życie, mogli kontemplować szeroki horyzont i poczuć się bliżej Boga.

Pierwszy polski alpinista W sierpniu 1818 roku gazety szwajcarskie doniosły, że odważny cudzoziemiec „Monsieur Antoine Malczesky” dotarł na szczyt Mont Blanc. Wytyczył on nową drogę między lodowcami i pierwszy zdobył górę Aiguille du Midi [egi di midi]. Wyprawa trwająca trzy dni wymagała wyjątkowej determinacji i kondycji fizycznej. Nawet miejscowi przewodnicy nie znali całej drogi, która na dodatek poprzecinana była groźnymi szczelinami lodowymi. W składzie ekipy musieli się znaleźć tragarze niosący drabiny, a także żywność, drewno na opał, materace i kołdry. Dzięki owemu romantycznemu wyczynowi nazwisko Malczewskiego zapisano w dziejach europejskiego alpinizmu, a Polski Związek Alpinistyczny właśnie od roku 1818 liczy swoją historię. Malczewski był prawdopodobnie ósmym turystą, któremu udało się wejść na szczyt Mont Blanc.

Charakterystyczny dla tego obrazu jest sztafaż romantyczny. Adam Mickiewicz pokazany został w byronicznej pozie, wsparty na skale na szczycie góry Ajudah, na wybrzeżu Półwyspu Krymskiego, okryty burką krymskich górali.

Portret Adama Mickiewicza na Judahu skale autorstwa Walentego Wańkowicza

Dziękuję za uwagę! Katarzyna Podsadniak-Golec